30.09.2013

1. Narzeczony?!

DODAJĘ DZIŚ BO MAM TAKI KAPRYS! 
Niby dzień jak co dzień. Słońce wzeszło, a za parę godzin zajdzie. Każdy kto wstał, zaraz pójdzie spać. Taka nędzna logika tego świata... Kuźwa! O czym ja tu piszę. W pewnym domu, pewien osiemnastoletni chłopak wybierał ubrania na dziś. Nie codziennie jego najlepsza przyjaciółka ma urodziny. Koło osiemnastolatka latał mały niebieski kotek.
-Natsuu~! Spóźnimy się! -narzekał kociak.
-Eh, jak będę źle wyglądał to twoja wina -porwał z szafy czarną koszulkę, ciemno-czerwone spodnie i dżinsową kamizelkę (Z napisem Paramore♥). Ubrał się i uczesał. Teraz można było stwierdzić że jest przystojny, zmienił się jak Kopciuszek (nie mogłam tego nie napisać) -Dobra, chodźmy! -zawołał. Podszedł jeszcze do szafy i wyciągnął z niej małe pudełeczko. 'Mam nadzieję że się jej spodoba' myślał.
***
Byli już pod gildią, dało się usłyszeć śpiewanie i krzyki. Podszedł do drzwi i uchylił je. Wszystkie oczy skierowały się na niego, ale najbardziej zależało mu na parze brązowych tęczówek. Zauważył je, te oczy i ich właścicielkę.
-Wszystkiego najlepszego Lucy! -krzyknął razem ze swoim kotowatym towarzyszem. Blondwłosa podbiegła do nich i mocno przytuliła. Odwzajemnili gest.
-Dziękuje  -wyszeptała.  Puściła ich. Już chciała się odwracać i iść do reszty magów lecz coś ją powstrzymało.
-A prezent? No chyba że nie chcesz - wyszczerzył się. Odwróciła się do niego przodem. On ujął jej drobną dłoń i położył na niej pudełeczko. Ta otworzyła je, a na jej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. W owym pakunku znajdowały się kolczyki złote kolczyki z bursztynami. Bursztyny były koloru oczu Heartfilli.
-Dziękuje -pocałowała każdego w policzek. Policzki różowowłosego przybrały kolor jego włosów. Wszyscy zauważyli to i zaczęli się śmiać.
***
Minęło już dobre parę godzin. Niektórzy leżeli zapici pod stołem, zaś inni nadal trzeźwi rozmawiali ze sobą.
-Właśnie Natsu, coś się tak dziś wystroił? Hm? -zapytała Mirajane. Piękne oczęta wszystkich dziewczyn patrzyły się na niego. On zarumienił się.
-N-nie codziennie Lucy ma urodziny. A jako że to jej pierwsze tutaj -zaczął się tłumaczyć.
-Natsu, a gdzie kupiłeś te kolczyki? Są super -spytała mała niebieskowłosa.
-A tego nie mogę powiedzieć, to będzie moja słodka tajemnica -uśmiechnął się chytrze. Nie mógł przecież powiedzieć, że jechał na drugi koniec Fiore żeby je kupić. Następne godziny rozmowy szybko im zleciały. Było już około 23.30, większość już wróciła do domu. Została tylko mała grupka. Blondwłosa ziewnęła i rozciągnęła się.
-Ja już będę lecieć, dzięki za dzisiaj. Dobranoc -uśmiechnęła się.
-Zaczekaj, odprowadzę cię -podszedł do niej i razem wyszli.
-Jejuuuu, jacy oni są razem słodcy -ekscytowała się Levy.
-Pasują do siebie, szkoda że żadne nie zrobi pierwszego kroku -westchnęła Bisca. W oczach Miry i Erzy pojawiły się niebezpieczne iskierki.
***
Szli w ciszy. Ona patrzyła w gwiazdy, a on na swoją 'gwiazdkę'. Nikt nie chciał przerwać tej ciszy. Jednak ktoś się odważył.
-Ładnie ci w tych kolczykach -uśmiechnął się. Blondwłosa odwróciła się do niego i ukazała swoje zaczerwienione policzki.
-Dziękuje-wypowiedziała cicho, lecz wiedziała że Smoczy Zabójca ją usłyszy. Po paru minutach byli już przy domu Heartfilli. Ucałowała chłopaka w policzek i skryła się za drzwiami. On powoli odchodził, pogrążony w myślach.
-Nawet nie wiesz jak ja cię kocham -westchnął cichutko. Szedł przyśpieszonym krokiem, chciał udać się do krainy Morfeusza. Znaczy nie był zmęczony, ale tam mógł być z brązowooką. W jego domu mały kociak spał już na kanapie. Osiemnastolatek położył się na hamaku i tonął w snach.
***
Wstał około godziny szóstej. Było za wcześnie by pójść do gildii, postanowił przejść się po mieście. Przechodził koło katedry, parku. Chodził już tak 2godziny, stwierdził że pójdzie obudzić blondwłosą przyjaciółkę. Posmutniał. TYLKO przyjaciółkę. Był pod jej domem, zawahał się. 'Co jeśli woli kogoś innego, a ja tylko przeszkadzam?' pytał się w myślach. Pokręcił głową i wspiął się do okna. Jej łóżko znajdowało się zaraz pod oknem, więc wystarczyło tylko wejść na nie by ją obudzić. On rozsiadł się na fotelu, a ona usiadła na łóżku.
-Co cię tak na poranne odwiedziny zaszło? -zapytała lekko zdenerwowana.
-Obudziłem się dziś wcześnie, i jakoś tak wyszło -podrapał się w tył głowy i wyszczerzył kły.
-Eh, to poczekaj tu. Ja się przebiorę i pójdziemy razem do gildii -wstała leniwie i pomaszerowała do łazienki. Rozebrała się, już chciała wchodzić do wanny, ale przypomniała sobie że nie wzięła ubrań. Owinęła się ręcznikiem i szybciutko czmychnęła do pokoju. Dragneel spojrzał w jej stronę lecz nie mógł się napatrzeć, dostał zwiniętą koszulką miedzy oczy (Musiałam, gomen xD).
-Nie ładnie jest tak patrzeć -zaśmiała się i znów zniknęła w łazience. On zaczął rozglądać się po pokoju. Miała w nim dużo zdjęć, to z misji, to z jakiejś imprezy.
-Lucy~? -zaczął niepewnie.
-Tak~?- zapytała swoim melodyjnym głosem. Mógłby słuchać go godzinami.
-Jak tam z czynszem? -Dziewczyna przez chwilę nie odpowiadała. Szybko wyszła z wanny, ubrała się i uczesała. W uszach miała bursztynowe kolczyki. Stanęła w drzwiach.
-Co tak siedzisz? Trzeba iść na misję! -zawołała. Podeszła do niego i zaczęła ciągnąć za rękę. Nie ukrywał że podobało mu się.
***
Byli już w gildii, przy tablicy. Dołączył do nich Happy i razem coś wybierali.
-Może to? -zaproponował różowowłosy. Heartfillia wzięła kartkę i szybciutko przeczytała.
-Nie jest za prosta? -zapytała lecz nie usłyszała odpowiedzi. Drzwi gildii otworzyły się, a w nich pojawił się czarnowłosy mężczyzna. Ubrany był w drogi garnitur, a za nim stała niska blondwłosa służąca.
-Dzień Dobry. Moje najszczersze przeprosiny że przeszkadzam. Jestem tu w celu odszukania mojej narzeczonej. Podobno jest magiem z tej gildii, nazywa się Lucy -dziewczyna o której mowa podbiegła do barierki i wielkimi oczyma patrzyła na niego.
-To chyba jakieś nieporozumienie! -krzyknęła Heartfillia. Różowowłosy stał oszołomiony i niecierpliwie czekał na wyjaśnienia.
-Witaj Kochana -uśmiechnął się uwodzicielsko- Twój ojciec obiecał mi ciebie, więc przyszedłem. Nie cieszysz się? -ona niepewnie zeszła po schodach. Stanęła przed mężczyzną. Ukłoniła się nisko.
-Przepraszam, ale nie zostałam poinformowana. Niestety muszę odrzucić pańską propozycję -powiedziała i wyprostowała się -A teraz proszę o opuszczenie gildii. Myślę że nie jest tu dla Pana bezpiecznie -popatrzyła na Salamandra, a jego oczy wyrażały chęć mordu. Delikatnie uśmiechnęła się. Niestety mężczyzna nie posłuchał rady, zaczął ciągnąć dziewczynę za rękę.
-Przykro mi, ale teraz należysz do mnie. Jeszcze raz przepraszam za zrobienie zamieszania -Lucy patrzyła na wszystkich błagalnym wzrokiem. Nie musiała długo czekać na reakcję. Dragneel zapalił się cały, podbiegł do czarnowłosego i przypalił mu kończynę którą trzymał blondwłosą. Złapał dziewczynę i postawił za sobą.
-Widzę że nie nauczono pana słuchać ze zrozumieniem -zaśmiał się, a cała gildia z nim- Lucy należy teraz do Fairy Tail, i nie zamierzamy jej tak łatwo oddać! - do różowowłosego podszedł mag lodu i Tytania.
-Dobrze gadasz płomyczku! -zawołał Gray.
-Co żeś powiedział gołodupcu!? -wrzasnął Natsu.
-Eh, głośnych masz znajomych. Masz tydzień czasu -podał jej białą kopertę - jak się nie zjawisz to zniszczę tą gildię -wyszedł trzaskając drzwiami. Blondynka upadła na kolana i zaczęła łkać. Ognisty Smoczy Zabójca podszedł do niej, kucnął koło niej i mocno przytulił.
-Cii, będzie dobrze -pogłaskał ją po głowie. Ona odepchnęła lekko chłopaka i wybiegła z gildii. Zielonooki chciał iść za nią, jednak zatrzymała go Scarlet.
-Zostaw ją, musi pobyć sama
***
Biegła już parę dobrych minut, była już lekko zmęczona. Usiadła na brzegu kanału i zaczęła płakać. Nie wiedziała co ma zrobić. Nie chciała zostawiać gildii, ani jego.  Siedziała już tak godzinę, może nawet dwie. Wstała, otrzepała się i ruszyła w stronę swojego mieszkania. W drzwiach stała właścicielka. Gdy zobaczyła stan blondwłosej odsunęła się od wejścia i pozwoliła jej wejść. Lucy podeszła do łóżka i bezwładnie na nie upadła. Znów zaczęła szlochać. Nie wiedziała nawet kiedy zasnęła. Obudziła się wczesnym rankiem. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to że zielonooki spał w jej łóżku.
-Natsu! Ile razy ci mówiłam żebyś nie spał w moim łóżku! -wrzasnęła mu do ucha. On aż podskoczył. Przetarł oczy i popatrzył na nią jak na idiotkę.
-Widzę że już masz lepszy humor. To co, idziemy na misję? -zapytał. Blondwłosa wywlekła się z łóżka.
-Nie mogę, muszę jechać do mojego domu i przeszukać papiery ojca -powiedziała smutno.
-Chyba nie myślisz że pojedziesz tam sama! Jadę z tobą - był poważny. Dziewczyna wydukała małe 'dziękuje' i czmychnęła do łazienki. Słyszał lanie wody i zsuwanie się ubrań. W tym momencie przeklinał swoje czułe zmysły, bowiem wyobrażał sobie różne rzeczy.
-A właśnie, gdzie zgubiłeś Happy'ego? -zawołała z łazienki.
-Przyszliśmy tu razem, ale poleciał do gildii -odpowiedział. Wyszła z łazienki, ubrana i uczesana.
-Pewnie nie jadłeś śniadania, ale zjemy w gildii.
***
Po paru minutach byli w gildii, siedzieli przy stoliku i jedli. Chłopaka nie było widać zza sterty jedzenia, co wyglądało dość śmiesznie. Do nich przyleciał mały niebieski koteczek.
-Cześć Lucy! -pomachał łapką i usiadł na stole.
-Ohayou Happy -mówiąc to skończyła jeść. Wstała od stołu, poprawiła ubranie i odniosła talerz do baru -Ja pójdę się spakować. Spotkajmy się pod gildią za godzinę, pójdziemy pieszo po to niedaleko -pomachała i uśmiechnęła się.
-Gdzie jedziecie? I dlaczego bez mnie? Chcesz mnie zostawić? -zapytał smutno. Chłopak pogłaskał kotka po głowie.
-Coś ty. Jadę z Lucy do jej domu, nie chcę by ją zabrał ten dupek -na jego twarzy pojawiły się delikatne rumieńce.
-TY JĄ LUUUUBISZ! -stwierdził kotek, a cała gildia spojrzała na nich. Różowowłosy zaczął gonić swojego przyjaciela.
___________________________________________
Pierwszy rozdział gotowy! Jest do dupy ale kupa! To następnej notki!

Rozdział 13- END!♥

Byli już po górą, widzieli ją całą. Dziewczyna podwinęła rękawy i zaczęła na nią wchodzić, chłopak poszedł w jej ślady. Była już na szczycie, a tam czekał już na nią różowowłosy i rudy chłopak.
-Yo Lucy! Długo wam to zajęło -zaśmiał się -Chodźmy już, jeszcze dziadek się schowa - podszedł do blondynki i przerzucił ją sobie przez ramię.
-Kyaa! -pisnęła cichutko. Za nimi szli ich partnerzy.
-Mistrzu! Popatrz idą! -zawołała Erza. Makarov wychylił się i zaczął machać magom.
-Mirajane, idź do reszty i powiedz że mamy finalistów -jak rozkazał, tak zrobiła. Finaliści podeszli do mistrza. Chłopak postawił Hearfillię na ziemię, ta poprawiła ubrania. Nagle coś przykleiło się do blondynki, była to Scarlet.
-Luuucy! Wiedziałam że ci się uda! -krzyknęła. Łzami moczyła szarą koszulkę dziewczyny.
-Dzięki, była Tytanio -zaśmiała się.
-Pamiętaj że masz tylko tytuł, obowiązki są moje!
-Hai, hai -pogłaskała Erzę po głowie - ale teraz puść. Muszę przygotować się do walki.
-A-ale Lucy, jeśli pokonałaś mnie to z Natsu sobie poradzisz! -zawołała Scarlet.
-Mam nadzieję -machnęła ręką na pożegnanie i poszła w stronę namiotu z napisem "Dla dziewczyn". Położyła się w śpiworze i przykryła kołdrą.
***
Nastał kolejny ranek, ranek walki o tytuł maga klasy S. Heartfillia i Dragneel stali na przeciwko siebie, a za nimi Sting i Loki. Reszta magów siedziała na skale i z zaciekawieniem przyglądało się poczynaniom zakochanych.
-Sting, walcz spokojnie z Lokim. Nie daj się tylko zranić! -wykrzyczała blondyna.
-Nawet jeśli cię kocham, to nie będzie forów! -zaśmiał się różowowłosy.
-I nawzajem!
-Gambatte (jap. powodzenia)  Lu-chan! -dopingowała Levy.
-Skop mu ten ognisty tyłek! -przyłączył się Gray.
-Pokaż na co stać nową Tytanie! -wykrzyczała stara Tytania.
-No to, walkę czas ROZPOCZĄĆ! -zawołał Makarov. Na ciele dziewczyny zalśniły srebrno-złote łuski, a ręce otoczyła złota poświata. Ciało chłopaka otoczyły czerwone płomienie. Blondynka przywołała dwa Gwiezdne Duchy, Scorpio i Taurusa. Czarnooki rzucił się na nią.
-Żelazna pięść Ognistego Smoka! -wykrzyczał i uderzył ją w brzuch. Uszkodził przy tym lekko jej łuski. Dziewczyna odwdzięczyła mu się rykiem Gwiezdnego Smoka. Oboje mieli już małe rany.
-Atak Skrzydłem Ognistego smoka! -wykrzyczał. Dziewczyna też zaatakowała go skrzydłem. Niestety ogień chłopaka był silniejszy. Uderzył dziewczynę, a ta poleciała na najbliższe drzewo. Teraz Byk i Skorpion przejęli inicjatywę. Kupili Heartfilli trochę czasu, a potem zniknęli w złotym pyle. Blondwłosa wstała, podparła się o drzewo i wypowiedziała zaklęcie.
-O gwiazdozbiorze Smoka, tyś pogodził Małego niedźwiedzia z dużym. Wspomóż mnie w tej walce, gdyż ufam twojej sile -powiedziała. Przed nią pojawiły się gwiazdy, które po chwili zamieniły się w sylwetkę smoka. Gwiazdozbiór pognał na Natsu, raniąc go przy tym odrobinę. Lucy stała zdziwiona, jej najlepsza technika zadała tylko małe rany. Po chwili padła na ziemię. Wystraszony Dragneel podbiegł do niej, wziął ją na ręce i pognał do bazy. Położył ją na posłaniu, usiadł koło niej i trzymał ją za dłoń.
-Przepraszam, przesadziłem -wyszeptał do niej. Nagle na swojej czuprynie poczuł delikatną dłoń, czochrała mu włosy.
-Gratuluję -uśmiechnęła się blado. Chłopak przytulił ją mocno, a ta przy tym syknęła z bólu.
-Przepraszam, przepraszam, przepraszam -mówił to i tulił się do niej mocniej. Nagle do pokoju wszedł Sting.
-Cześć Lucy-chan! Jak się czujesz? -zapytał z troską w głosie. Natsu puścił blondynkę, ale nadal trzymał za rękę. Ta podrapała się w tył głowy.
-Bywało lepiej -zaśmiała się. Kąciki Natsu wygięły się ku górze. 'Jednak nadal będzie mnie potrzebowała' pomyślał.
-Luuucy~? -zaczął melodyjnie różowowłosy.
-Słucham~? -odpowiedziała równie melodyjnie.
-Bo Dziadek wymyślił dodatkową nagrodę -Heartfillia otworzyła szerzej oczy. Eucliffa już nie było w namiocie, więc czarnooki miał większe pole do popisu - Przegrana osoba musi zrobić to co każe jej wygrana -uśmiechnął się chytrze.
-Znowu mam z tobą gdzieś jechać? -zapytała niewzruszona.
-Wystaw prawą rękę i zamknij oczy -wykonała polecenie. Dragneel wyciągnął z kieszeni mały srebrny pierścionek, ujął dłoń blondwłosej i wsadził na serdeczny palec.
-Wyjdziesz za mnie. -powiedział stanowczo. Dziewczyna otworzyła oczy, a z nich poleciały łzy. Rzuciła mu się na szyje i pocałowała w usta.
-Kocham cię! zawołała
-Ja ciebie też.
***
Od tej szczęśliwej chwili minęły dwa dni. Byli już w gildii. Oczywiście wszyscy wiedzieli już o zaręczynach magów. Nie obyło się też bez imprezy. Pewna blondwłosa dziewczyna siedziała na stołeczku przy barze, a za nim stała niebieskooka. Nagle do baru podszedł lodowy mag.
-Yo Lucy! Gdzie zgubiłaś płomyczka? -zaśmiał się.
-Cześć Gray. A tak mi się gdzieś zawieruszył - wszyscy trzej wybuchli śmiechem.
-Mogę się dosiąść? Juvia siedzi w domu i zajmuje się Rin'em -nie czekał na odpowiedź tylko usiadł koło niej.
-Miruś, podałabyś szklankę wody? -zapytała Heartfillia. Do lady podeszła młodsza wersja Mirajane.
-Cześć Lucy, Cześć Gray! -zawołała uradowana -Gdzie zgubiliście Erzę i Natsu?
-Erza pojechała na 'spotkanie'  z Jellalem, a co do Natsu to nie mam pojęcia. A co u ciebie słychać Lisanna? -zapytała. Niestety nie dane było jej usłyszeć odpowiedzi gdyż nad barem przeleciał Sting. Wstał, otrzepał się i przeskoczył bar.
-Hej wszystkim -uśmiechnął się jak gdyby nic.
-STING TY CHOLERNA MUCHO! -zawołał rozwścieczony Rogue. Zaraz, zaraz... WŚCIEKŁY ROGUE?!
-O cześć Rogue -pomachał mu blondyn.
-Coś ty mu zrobił? -zapytała zmartwiona Lucy. Podszedł do niej Cheney i zaczął tłumaczyć.
-...I teraz kostium Frosha -tu wskazał na exeeda- jest teraz niebieski.
-Oj chłopaki -westchnęła - przynieś mi to dzisiaj a spróbuję to naprawić - uśmiechnęła się. Pod Eucliffem gdy widział ten uśmiech uginały się kolana.
-A właśnie Lucy-chan, obiecałaś nam wspólną misję -wypominał Sting.
-To możemy dziś iść. Natsu się gdzieś zgubił więc nie będzie miał za złe. Wybierzcie coś, a ja pójdę się spakować. Spotkamy się przed gildią za godzinę -pomachała na pożegnanie i ruszyła w stronę domu. Gdy wyszła po paru chwilach wszedł Dragneel.
-Yo minna! -podszedł do baru -Widzieliście Lucy?
-Poszła do domu, za godzinę będzie -uśmiechnęła się Mirajane. Podeszła do nich młodsza Strauss.
-Cześć Natsu. Możemy pogadać? -zapytała nieśmiało. On popatrzył wzrokiem 'Hę?' - ale nie w gildii... -I wyszli. Swoje kroki skierowali w stronę parku. Na początek rozmawiali o błahostkach.
***
Wracała właśnie do gildii. Była spakowana i szczęśliwa. Zmieniła również swoją garderobę. Miała na sobie białą sukienkę do kolan, a na niej leżała czarna poszarpana kamizelka (Tak miała loga zespołów, najwięcej było tam Paramore♥♥). Jej blondwłosy latały beztrosko, nie przejmowała się że będą nieułożone. Widocznie ufała swojemu fryzjerowi, czyli wietrze. Żeby szybciej dotrzeć do celu szła przez park. Wesoło podskakiwała, a zawartość jej plecaka skakała z nią. Nic nie mogłoby zepsuć jej tego nastroju, jednak nic bardziej mylnego! Przechodziła koło wielkiego drzewa, a pod nim zauważyła Salamandra i Lisannę którzy się całowali. Jej oczy zeszkliły się, a w ich stronę rzuciła srebrny pierścionek zaręczynowy. Pobiegła do gildii. Tam czekali na nią Smoczy Zabójcy i ich exeedy. Zwolniła kroku, a przy tym starała się nie płakać. Weszła cichutko do gildii i podeszła do baru.
-Yo Luuucy-cha -przerwał gdy zobaczył stan blondynki -Co się stało? -spytał zmartwiony Sting. Ta przetarła łapką oczy.
-N-nic. Nic ważnego -uśmiechnęła się smutno -To co idziemy na misję? - Smoczy Zabójcy popatrzeli po sobie zdziwieni.
-Pod jednym warunkiem -zaczął Rogue. Heartfillia zrobiła minę 'Hę?' -powiesz nam co się stało.
-Dobrze. To poproście Wendy o Troję, w pociągu wam powiem -rozweseliła się trochę. Była zadowolona że ma takich świetnych przyjaciół.
***
Byli już w pociągu. Lucy opowiedziała im o całej sytuacji.
-Ale z pana Natsu jest dupek. Jak tylko wrócimy skopię mu tyłek. Żeby doprowadzić kobietę do płaczu, pff -wkurzył się Eucliffe
-Fro też tak myśli! -powiedział mały exeed.
-Nie Sting, zostaw go w spokoju. Może zrobił coś tak okrutnego, a-ale -znów się rozpłakała. Blondyn który siedział obok niej przytulił ją do siebie.
-Wypłacz się -pogłaskał ją po głowie. Ta zasnęła w jego ramionach.
(W TYM SAMYM CZASIE W GILDII)
Nakrzyczał na Lisannę, teraz biegł do gildii. Wbiegł do niej jak szalony.
-Widział ktoś Lucy?! -ryknął. Wszyscy spojrzeli na niego. Mag lodu podszedł do niego i przywalił mu w twarz -Nie mam humoru na walki.
-To nie jest walka, to było za doprowadzenie Lucy do płaczu -spojrzał na niego z pod byka. Levy kucnęła przy nim.
-Natsu, coś ty zrobił Lu-chan? -zapytała zdenerwowana. Chłopak wszystko wytłumaczył. Do gildii weszła młodsza Strauss. Wszyscy popatrzyli na nią. Jej starsza siostra podeszła do niej i zdzieliła szmatą.
-Chyba musimy pogadać -powiedziała i uśmiechnęła się w stylu 'Demonicznej Mirajane'
-To ktoś wie gdzie ona jest? -zapytał smutno Dragneel.
-Pojechała na misję z Stingiem i Rogue, powinni wrócić za dwa dni.
______________________________
Zła Natsume niszczy Nalu ;-; Nie lubię happy endów. Jest to ostatni rozdział tego opowiadania. Stwierdziłam że jest ono bez sensu i zacznę pisać nowe. Lucy będzie ciapą, a Natsu będzie ją ratował. Zmieniłam już wczoraj wygląd bloga, ten jest chyba lepszy. Dziękuje za czytanie tego chłamu, obiecuję na miłość do Natsu że następne będzie lepsze.
PIERWSZE OPOWIADANIE NATSUME UWAŻAM ZA ZAKOŃCZONE!

                                                         BAAAAAAAAAY~!♥

29.09.2013

Rozdział 12♥

     TAK DODAJĘ DZIŚ DRUGI RODZIAŁ! TAKI PREZENT Z OKAZJI... ETTO... Z OKAZJI WIECZORU! miłego CZYTANNIA
Następnego dnia wszyscy byli już w gildii. Starzy członkowie wiedzieli co się święci, a nowi byli zniecierpliwieni czekaniem. Lucy i Natsu siedzieli razem z Erzą, Gray'em, Juvią i Rin'em -pierwszym dzieckiem Fullbusterów (urodził się gdy byli u smoków) przy stoliku. Nagle na scenę weszła Mirajane, rozległy się oczywiście oklaski i wiwaty. Za białowłosą wszedł mistrz.
-Witajcie Kochani! -powiedział do mikrofonu -Zebraliśmy się tu dzisiaj bo chcę ogłosić pewną rzecz. A tą rzeczą jest...
-Jest zbliżający się egzamin na maga klasy S! Wczoraj z mistrzem wytypowaliśmy członków egzaminu. Wyczytam ich teraz, a oni niech wejdą na scenę. -Powiedziała a w gildii zrobiła się wrzawa. Wszyscy chcieli zdawać. Białowłosa wyciągnęła białą kartkę i zaczęła czytać.
-Natsu Dragneel! -rozbrzmiały brawa. Natsu wszedł na scenę.
-Ale się napaliłem! -wykrzyczał.
-Gray Fullbuster! - Wszedł na scenę, ale nie odwalił żadnej głupoty.
- Gajeel Redfox! -zawołała Mira
-Gihii - uśmiechnął się
-Lucy Heartfillia! - tutaj już więcej osób biło brawa. Blondynka weszła na scenę i uśmiechnęła się serdecznie.
-Lucy, nie martw się! Pokonasz Natsu z zamkniętymi oczyma! -można było usłyszeć takie krzyki.
-Freed Justine i Elfman Strauss! 
-Wszyscy zostali już wyczytani. Teraz wytłumaczę zasady. Są praktycznie takie same jak w zeszłym roku, ale warto je przypomnieć. Dobieramy się w pary, po dwóch magów. Oczywiście drugi mag nie zostaje magiem S. Proponuję żeby teraz wybrać osoby, póki wszystkie są obecne -uśmiechnął się.
-Zacznijmy od końca, niech wybiera Elfman -dodała Mira.
- Wybiorę mężczyznę! Lisanna! -krzyknął 'mężczyzna'. Najmłodsza Strauss podeszła do swojego brata.
-Freed, a ty kogo wybierasz?
-Niech będzie Bickslow -powiedział niewzruszony.
-Lucy, a ty? -zapytała zaciekawiona białowłosa.
-Hm, Levy zostawię Gajeelowi. Ah, co mi tam, wybieram Stinga! -uśmiechnęła się. Blondyn spojrzał na nią, był szczęśliwy jak nigdy. Podszedł do niej i przybili piątkę.
-Dzięki Lucy-chan, na pewno pokonamy pana Natsu! -zawołał radośnie.
-Nie musisz pytać Mira. Jako że Juvia nie może, wybieram Canę.
-A ty Natsu? Wszystkich dobrych już zabrali -zaśmiała się Mira.
-Mistrzu, czy mogę poprosić Lokiego? -zapytał z uśmiechem na twarzy.
-Jeśli Lucy nie ma nic przeciwko -powiedział Makarov. Wszystkie oczy skierowane były na Lucy. Wyciągnęła klucz Lwa i machnęła nim. Przed nią stanął Loki.
-Dziś używaj mojej magii, jutro już działaj na swojej.
***
Był wieczór, dwójka magów pakowała się w swoim domu. Wyjeżdżali jutro na egzamin S.
-Dlaczego wybrałaś Stinga? -zapytał Natsu.
-A co? Zazdrosny? -zaśmiała się.
-Odrobinkę -powiedział cichutko, lecz ona go usłyszała. Zaśmiała się.
-Po prostu wiedziałam że Gajeel pójdzie z Levy, Gray z Caną, a Lisanna z Elfmanem. A muszę też nadrobić zaległości ze Stingiem, a też przy okazji wisi mi przysługę -mówiąc to ziewnęła. Skończyli się pakować i położyli się spać. Przytulili się i odpłynęli w krainę Morfeusza.
***
Byli już na stacji kolejowej. Nikt oprócz mistrza i magów S nie wiedział gdzie jadą. 
-Dziadku! Naprawdę musimy jechać pociągiem? -zapytał Dragneel.
-No właśnie -potwierdził Sting.
-Podróż pieszo zabrała by nam z 3dni! -wrzasnął mistrz.
-O patrzcie! Pociąg! -zawołała Lucy by ostudzić atmosferę.
***
Właśnie dojechali na miejsce. Byli w mroźnej dżungli. Heartfillia lekko trzęsła się z zimna. Sting zauważył to, ściągnął z siebie płaszcz i nakrył nim blondynkę. Ta uśmiechnęła się do niego. Dragneel patrzył na to z chęcią mordu, był zazdrosny.
-Waszym pierwszym zadaniem będzie odnalezienie pokoju. W tym pokoju mogą czyhać na was trzy rzeczy. W trzech pokojach będzie walka z magiem S, w dwóch walka z inną parą, a w jednym wyzwanie. Co tu więcej tłumaczyć, do dzieła! -wytłumaczył i krzyknął mistrz. Wszyscy szybko się rozbiegli.
(U LUCY I STINGA)
-Sting szybciej! -poganiała blondyna.
-Już, już! -zawołał do blondynki. Biegli jeszcze 15minut. Nagle zobaczyli biały budynek.
-To pewnie jeden z pokoi! Chodźmy! -złapała go za rękę i pobiegli do środka. Po pewnym czasie zwolnili kroku i puścili się. Ona szła powoli, oświetlając sobie drogę małą gwiazdką. On za nią rozglądał się dookoła. Można było usłyszeć ciche brawa.
-Gratuluję szczęścia, Lucy -zaśmiała się Tytania.
-Erza! Jak się dobrze składa, chciałam cię potem wyzwać na pojedynek -zawołała i wyciągnęła bat -Sting, stań na razie z tyłu. Jakby coś to cię zawołam -uśmiechnęła się.
-Chcesz mnie samym batem pokonać -zadrwiła z niej Scarlet.
-Nie pamiętasz chyba że jestem Smoczą Zabójczynią -krzyknęła. Czerwonowłosa podmieniła swoje ubranie na zbroję Władcy Piorunów, a w ręku trzymała stalowy miecz. Na ciele Heartfilli pojawiły się srebrno-złote łuski, a naokoło kończyn latał gwiezdny pył. Erza rzuciła się na swoją rywalkę, używając całej swojej siły uderzyła ją mieczem. Niestety miecz złamał się na łuskach, a one nawet nie ucierpiały. Scarlet stała zdziwiona. W tym czasie Lucy związała ją batem.
-Chyba nie bierzesz mnie na poważnie -westchnęła blondwłosa. Pociągnęła za bat, a Królowa Wróżek poleciała na ziemię. Wydała tylko cichy jęk z bólu. Gwiezdna Magini puściła swoją broń, a jej przeciwniczka uwolniła się. Czerwonowłosa znów zmieniła zbroję, tym razem na Zbroję Lotu. W stroju geparda rzuciła się na blondynkę.
-Przyśpieszenie Spadającej Gwiazdy -wypowiedziała Lucy. Scarlet atakowała ją z całej siły, a blondwłosa nie miała ani jednego zadrapania. Nagle Tytania chwyciła rywalkę za ręce, miała już ją kopnąć w brzuch, ale Heartfillia zionęła drogą mleczną. Erza leżała na ziemi, ciężko oddychała i nie potrafiła się ruszyć. Podeszła do niej Smocza Księżniczka.
-Dziękuje za tą walkę. Zostaw sobie jeszcze tytuł Tytanii, odbiorę ci go innym razem -zaśmiała się -Sting chodź tu! Musimy ją zabrać do mistrza.
(U NATSU I LOKIEGO) 
 Szybko znaleźli pokój, aż za szybko. Szli właśnie korytarzem wgłąb pomieszczenia. Nagle mała błyskawica rozbłysnęła przed nimi.
-Yo Laxus! -zawołał Dragneel. Rozpalił swoje ciało ogniem, i leciał na przeciwnika. Loki od czasu do czasu mu pomagał, ale głównie walczył Smoczy Zabójca. W godzinę uporali się z Dreyarem, a jego wynieśli z pokoju. Szli teraz w stronę białego światła, czyli bazy.
(U GRAYA, CANY, FREEDA I BICKSLOWA)
Gray i Cana trafili na dobrych przeciwników, chociaż może nie aż tak. Obydwoje już raz pokonali Rajinshu, więc teraz była to tylko powtórka z rozrywki. Bickslow oberwał dosyć ostro od Fullbustera, a Alberona dobrze poradziła sobie z Freed'em. Po walce skierowali się do bazy.
(U ELFMANA I LISANNY) 
Dwójka magów przejęcia nie mała za dużo szczęścia. Trafili na swoją demoniczną siostrę. Polegli oni po zaledwie 20minutach walki. Elfmanowi znów się nie udało zostać magiem S.
(U GAJEELA I LEVY)
Gajeel i Levy, jak można zauważyć, dostali wyzwanie. Było ono wyjątkowo proste, bowiem mieli przeczytać parę książek, które niebieskowłosa już czytała, i odpowiedzieć na pytania. Uwinęli się z tym w 15minut i pognali w stronę bazy.
***
Dochodzili już do bazy. Sting ze Scarlet na plecach, a Lucy maszerowała przed nim. Już stawiali pierwsze kroki w bazie a wszystkie oczy były skierowane na nich.
-W-wy pokonaliście Erzę?! -krzyknął Fullbuster. Heartfillia podrapała się po głowie, a Eucliffe położył Tytanię na koc.
-Nie my, tylko Lucy. Ja nic nie zrobiłem bo mi zakazała -powiedział spokojnie.
-Lu-chan! Czyli teraz Lu-chan jest nową Tytanią? -wołała radośnie Levy. Dragneel podszedł do swojej dziewczyny i pocałował ją.
-Gratulację -wyszczerzył się. Podszedł do nich Makarov.
-Lucy, skąd nagle u ciebie siła do pokonania Erzy? -zapytał zaciekawiony.
-Mistrz pewnie jeszcze nie wie, zostałam Smoczą Zabójczynią. A mój dziadek-Smoczy Król trenował trochę ze mną -odpowiedziała
-Nie chciałbym być z nią w finale -wyszeptał Gray.
-Lucy, nie pozostaje mi nic innego jak pogratulować ci pokonania najsilniejszej z gildii. Od teraz jesteś nową Tytanią! -zawołał mistrz.
-Można byłoby się czegoś napić z tej okazji -westchnęła Cana.
-Wiesz że nie wolno pić podczas egzaminu? -zapytał Loki
***
Był już ranek. Wszyscy byli już ubrani i gotowi na następne zadanie. Siedzieli na skale i niecierpliwie czekali na mistrza. Po pięciu minutach przyszedł mistrz.
-Widzę że wszyscy już są. Drugie zadanie polega na znalezieniu mnie w tej dżungli. Można współpracować, bowiem dwie pierwsze osoby dostaną się do finału -uśmiechnął się i zniknął w czarnym pyle. Do blondwłosej dziewczyny podszedł Dragneel. Przytulił ją od tyłu i szepnął do ucha.
-Lucy, może będziemy współpracować? -odwróciła głowę i pocałowała go w usta.
-Jeśli jesteś gotowy na walkę ze mną to bardzo chętnie -wyszczerzyli się do siebie.
***
Właśnie wyruszyli, Lucy z Natsu na przodzie, a ich partnerzy lekko z tyłu.
-Nie umiesz czytać z mapy? Jak nie to mi ją oddaj! -zawołała i zabrała różowowłosemu mapę dżungli.
-A co chcesz z nią zrobić? Przecież nie ma tam zaznaczonej kryjówki dziadka!
-Eh, spróbuję określić gdzie jest -westchnęła. Chłopcy z tyłu zaczęli się śmiać.
-A was co tak śmieszy?
-A tak opowiadamy sobie o naszym życiu -odpowiedział rudy chłopak.
-WIEM! -krzyknęła blondwłosa. Oczy magów skierowane były na nią.
-To gdzie będzie? -zapytał zaciekawiony Sting.
-Może być w dwóch miejscach. Tu na górze -wskazała na mapie- albo w tej jaskini. Żeby było szybciej proponuję się rozdzielić. Przynajmniej jedno z nas dostanie się do finału. Ja i Sting pójdziemy na górę, a wy do jaskini? -zapytała
-Jasne! Chodźmy Loki! -popędzili aż się za nimi kurzyło.
-Łatwowierni są, eh -westchnęła -Chodź bo jeszcze nas ktoś wyprzedzi -uśmiechnęła się.
_____________________________
Wiem, wiem. Lucy jest tutaj wykoksana w kosmos ale właśnie taka ma być. Mogę wam zdradzić, że za niedługo skończę to opowiadanie, a zacznę nowe (też Nalu!)
                                                     BAAAAAAAAAAY~!♥

Rozdział 11♥

Siedział na smoku, pogrążony w czarnych myślach. Martwił się, był zdenerwowany. Nie odzywał się do smoka, nawet się nie ruszał. Cały czas w głowie miał czarne scenariusze. Jego ukochana została porwana, a on nie zdołał jej obronić. 'Może jak to się skończy odejdę? Skoro nie umiem obronić jednej osoby, to co z gildią?' -myślał. Spuścił głowę, łzy leciały po jego policzku. Jeśli chodziło o nią, mógł wypłakać miliony łez (Milioony moonet! :D).Gdy płakał starał się żeby ani jedna łza nie spadła na smoka. Niestety, pojedyncza kropla zaczęła płynąć po łuskach.
-Natsu -zaczął troskliwie - nie martw się. Sting to podobno jej przyjaciel, nie powinien jej czegoś zrobić.
-N-no wiem -wyszlochał chłopak.
-Za chwilę dolecimy, więc ogarnij się! -ryknął na swojego 'syna'.
***
Leżała na czymś miękkim, chyba łóżku. Delikatnie otworzyła oczy. Zobaczyła Sting'a siedzącego koło niej. Miał spuszczoną głowę, chyba się martwił. Dziewczyna usiadła na łóżku i pogłaskała chłopaka po głowie. On wzdrygnął się. Popatrzył na nią zaczerwienionymi oczyma.
-Lu-lucy-chan -wyszlochał - J-ja przepraszam!
-Za co, głuptasku? -zapytała zaciekawiona.
-J-ja porwałem cię -zaczął powoli. Oczy blondynki rozszerzyły się -A-ale miałem powód! Jeśli bym cię nie przyprowadził zabili by Weisslogię -skończył. Lucy teraz nie czochrała go po głowie, ale przytulała.
-Baaka. Trzeba było mi powiedzieć, to bym sama poszła. A teraz pewnie Natsu się martwi, zapewne zaraz tu wleci i wszystko rozwali -zaśmiała się. Blondyn odsunął się od niej, tak by patrzył jej w oczy.
-Nie jesteś zła? -zapytał nieśmiało.
-Nie no, coś ty! A teraz zmykaj stąd po chciałabym się przespać -uśmiechnęła się. Puściła Eucliffa i położyła się na łóżku. Morfeusz szybko się o nią upomniał.
***
-Natsu! Zaraz lądujemy -zawołał smok. Dragneel zapalił pięści, lecz szybko ogień z nich przeszedł na całe jego ciało.
-Nie ląduj! Ja zeskoczę, a ty pal wszytko i wszystkich! -ryknął. Machnął ręką na pożegnanie i skoczył. Leciał na smocze ruiny, wprost na czarną kopułę. Spadł na nią. Była niestety ze szkła, zrobił sobie parę nacięć. Wszystkie smoki popatrzyły na niego. Jego ogień przyozdabiały teraz błyskawice. Podszedł do niego jasnoróżowy smok.
-Czego chcesz nędzne ludzkie dziecko? -zapytał zdenerwowany.
-Macie coś co należy do mnie, więc przyszedłem po to -uśmiechnął się. Smok zaśmiał się.
-Chcesz sam pokonać setki smoków? Haha, dobry żart. Ale ciekawi mnie co takiego mamy?- zapytał roześmiany.
-Smoczą Księżniczkę -odparł dumnie. Wszystkie zebrane tam smoki śmiały się.
-Ona niby jest twoja, HAHA -można było usłyszeć z tłumu.
-Tak, jest moja -wykrzyczał - Jeśli nie oddacie po dobroci, to ja chętnie powalczę.
-Nędzny człowieku, przedstaw się. Muszę wiedzieć kogo zjem -zaśmiał się różowy smok.
-Natsu Dragneel, Ognisty Smoczy Zabójca! Wychowanek Igneel'a, oraz członek najsilniejszej gildii we Fiore -Fairy tail! -ryknął dumnie. Smoki patrzyły zdumione i zaskoczone.
-Od Igneel'a? Tego niby ognistego króla? -zaśmiał się. Różowowłosy podbiegł do niego i walnął w pysk. Ognista pięść lekko zadrapała jego łuski. 
-Coś ty mi zrobił!? -zdenerwował się smok. Użył swojego ryku. Dragneel zauważył to, sam też zaczął zionąć swoim żywiołem. Różowy ogień kontra Ogień emocji. Niestety dla smoka, krzyk chłopaka był silniejszy. Dostał i to ostro. Tak właśnie rozpętała się walka Natsu vs. Smoki.
***
Trzask...
Smoczy ryk...
Te odgłosy obudziły śpiącą Heartfillię. Przetarła oczy ręką, wstała z łóżka.
-Rany, nawet wyspać się nie dadzą -westchnęła. Wyszła z pokoju, bowiem mogła chodzić po ruinach. Skierowała swe kroki do źródła hałasów. Nagle coś ją złapało. Był to Sting.
-Twój księciunio cię nie uratuje, haha -zaśmiał się. Blondwłosa uwolniła się z uścisku. Stała wyprostowana.
-Nie mam księcia -zaczęła i maszerowała dalej -Mam smoka. Razem piszemy nową bajkę, gdzie smok i księżniczka mogą być razem oraz cieszyć się życiem. -Wyczuła znajomy zapach. To był on! Zaczęła biec za zapachem. Zobaczyła go, walczący z setką smoków ledwo trzymał się na nogach. On zauważył ją, patrzył jej w czekoladowe oczy. 
-Natsu! -zawołała i podbiegła do niego -Teraz moja kolej powalczyć -uśmiechnęła się. Cmoknęła go w usta. Na jej ciele pojawiły się, tym razem złote łuski. Stanęła w lekkim rozkroku. 
-Nie Lucy, to moja walka! -wykrzyczał.
-Przecież ledwo stoisz! Niech raz księżniczka uratuje smoka. Teraz odsuń się -przyłożyła ręce do ust -Ryk Gwiezdnego Smoka! -krzyknęła. Smoki trochę ucierpiały, z połowa była już powalona przez różowowłosego. Dragneel przypatrywał się poczynaniom swojej dziewczyny.
-Chyba nie mam wyjścia -wyszeptała - Sekretna Technika Smoczego Zabójcy: Zemsta Andromedy! -wykrzyczała. Z nieba, chociaż był dzień, zaczęły spadać gwiazdy.Gdy większość już spadła, ułożyły się w postać kobiety. Lucy szybko przywołała Loki'ego.
-Witaj Lucy -uśmiechnął się uwodzicielsko. 
-Mógłbyś mi pomóc? Andromeda zrobi coś ze smokami, ale ja sama Natsu nie przeniosę na zewnątrz.
-Przestań Lucy, pójdę sam -zbuntował się Dragneel. Lew na nic nie zwracając uwagi, wziął go na ręce.
-Kyaa -pisnął cichutko różowowłosy.
-Smoczy Zabójca a boi się noszenia na rękach -zaśmiała się. Sting patrzył na nich, był smutny że nie ma takich przyjaciół. Brązowooka odwróciła się w jego stronę.
-Co tak stoisz? Chodź z nami -zawołała radośnie. Blondyn stał zdziwiony. -Pośpiesz się bo pójdziemy bez ciebie! 
-Naprawdę mogę? -zapytał nieśmiało.
-Baaka, no jasne że tak! -podbiegła do niego, chwyciła za łapkę i pobiegli na zewnątrz. Tam czekał na nich Igneel.
-Natsu dostał baty -zaśmiał się.
-Dzielnie walczył, potem Lucy go zastąpiła -odpowiedział Loki. Smok zdziwił się.
-Kim jesteś, hmm? 
-Ah, przepraszam. Jestem Leo, członek Fairy tail oraz Gwiezdny Duch Lucy -uśmiechnął się. Podszedł do smoka, położył na nim Dragneela i pomógł blondynce na niego wsiąźć.
-Lucy, będę leciał. Przyzwij mnie jeszcze kiedyś -puścił jej oczko. Trzech smoczych zabójców siedziało już na grzbiecie smoka. 
***
Wojna w Skuldafn już się skończyła, wygrali oczywiście oni. Nie cieszyli się jednak wygraną, byli zmartwieni porwaniem Lucy. Erza chodziła w kółko po pokoju, Wendy obgryzała paznokcie, Cana piła, Laxus patrzył przez okno (Nie takie jak my mamy, tylko dziurę w ścianie), Gajeel,Rogue i Gray siedzieli zamyśleni. Smoki też się martwiły, szczególnie Alduin. Nagle brama na dwór otworzyła się, a w niej stanęli Heartphillia, Dragneel niesiony przez Eucliffe'a i Igneel.
-Lucy! -krzyknęła Erza. Przytuliła się do blondynki.
-No już Erza, udusisz mnie -zaśmiała się. Scarlet puściła ją -Sting połóż tu Natsu -wskazała na swoje łóżko. Podszedł do łóżka i położył tam różowowłosego.
-Co on tu robi? -zapytał z chęcią mordu Gajeel. Wszyscy patrzyli na blondyna.
-Czy to nie on cię porwał?! -ryknął Laxus.
-Tak, ale nie zrobił tego z własnej woli. Smoki kazały mu mnie porwać, a jeśli by tego nie zrobił zabiliby Weisslogię. Jeśli macie mu za złe, że chciał obronić swojego rodzica to chyba nic tu po nim i po mnie -powiedziała poważnie.
-Wiedziałem że tak będzie. Dzięki Lucy za chęci, pójdę już. Część -machnął ręką na pożegnanie. Nagle miecz przefrunął koło jego twarzy.
-A ty gdzie? Musimy świętować -zawołała do niego Erza.
-A-ale z tego co rozumiem nie chcecie mnie tu.
-Przyjaciele Lucy to nasi przyjaciele! Napijmy się! -krzyknęła Cana, a wszyscy zaczęli się śmiać.
***
Od wojny minęły dwa dni, wszyscy już wyzdrowieli. Drużyna Skuldafn była już spakowana oraz gotowa do powrotu do gildii. Żegnali się już z nowymi przyjaciółmi, nie obyło się również bez łez.
-Pa Dziadku -wyszlochała -będę tęsknić -pociągnęła nosem. Przytuliła się do złotego smoka.
-Też będę.
-Luuucy~! Za chwile lecimy! -krzyknął różowowłosy. Odkleiła się od smoka, otarła łzy i poszła do przyjaciół.
-Caitlyn byłaby dumna -wyszeptał.
***
Lecieli na srebrnej smoczycy, byli już prawie w Magnolii. Gajeel, Laxus, Gray i Natsu kłócili się, Rogue i Wendy rozmawiali, Sting siedział koło Lucy, Cany i Erzy.
-Właśnie Erza, co tam u ciebie i Jelalla? -zapytała zaciekawiona Heartfillia.
-Spotykamy się tylko -powiedziała cichutko i zarumieniła się. Blondyna zaśmiała się.
-A ty Sting? Masz kogoś? 
-M-mam kogoś kogo lubię... -powiedział i również jak Erza, jego twarz stała się czerwona.
-Ciekawe kto to, może Yukino? - zaśmiała się brązowooka.
-Nieee, nie jest w moim typie -rzekł już normalnie.
-A jaki jest twój typ? - wtrąciła swoje trzy grosze Cana
-E...etto... -zarumienił się jeszcze bardziej -Lubię blondynki z dużymi oczami.
-Ahm, czyli coś typu Lucy? - brązowowłosa wskazała na Smoczą Księżniczkę.
-Można tak powiedzieć. A pani typ? -zapytał Sting. Fioletowooka zaczerwieniła się.
-L-lubię... zielonowłosych! -wykrzyczała. Przecież nie mogła powiedzieć że blondyni z bliznami ją kręcą. Mogliby zrozumieć że chodzi o Eucliffe.
-Czyli coś typu Freed? -zapytała zaciekawiona Erza.
-Taa, ale musi mieć mocną głowę -zaśmiała się Alberona.
***
-Dziękuje Serano -pogłaskała smoka po głowie.
-Nie ma za co, dla Smoczej Księżniczki wszystko -uśmiechnęła się. Leciała w górę aż nie zniknęła w chmurach. Do blondynki podszedł Natsu. Objął ją ramieniem.
-Chodźmy do gildii, wszyscy już tam poszli -uśmiechnął się. Ona odwzajemniła to i razem poszli w stronę ich drugiego domu. Po dwudziestu minutach byli już na miejscu. W gildii było głośno, jak zawsze zresztą. Lecz dziś świętowano powrót najsilniejszych. Weszli do środka. Wszystko ucichło. Wszyscy patrzyli na nich. Nagle rozbrzmiały oklaski i wiwaty. Dragneel odszedł od dziewczyny ponieważ udał się pogadać z mistrzem. Heartfillia podeszła do baru gdzie stała Mirajane.
-Ohayou Mira -uśmiechnęła się serdecznie.
-Witaj w domu Lucy, podać coś? -zapytała białowłosa. Do baru podeszła najmłodsza Strauss.
-Cześć Lisanna -pomachała jej. Niebieskooka tylko odwróciła głowę w bok i poszła do innego stolika.
-Coś się między wami stało? - spytała zmartwiona Mira.
-Eh, nawrzeszczała na mnie bo zabrałam jej Natsu. Jest chyba teraz śmiertelnie zła na mnie. Mogłabyś podać szklankę soku? -powiedziała niewzruszona blondynka.
-Lucy-chan! -usłyszała swoje imię i odwróciła się. Właścicielem głosu był Sting, który podchodził z Rogue do baru.
-Hej chłopaki -pomachała im. Oni podeszli do niej i usiedli obok -dołączyliście do gildii? 
-Tak, dosłownie przed chwilą -uśmiechnął się Cienisty Smoczy Zabójca.
-Teraz jesteś na nas skazana -zaśmiał się blondyn. Mira wróciła z szklanką soku.
-Cześć chłopaki! Jak my się dawno nie widzieliśmy. Podać coś? -zapytała.
-Nie trzeba.
-Lucy, zapomniałabym ci powiedzieć. Była tu twoja właścicielka mieszkania, powiedziała żebyś przyszła do niej. Ma podobno dwuosobowe mieszkanie.
-Eh, mi już nie potrzebne. A wy? Macie gdzie mieszkać? -zapytała troskliwie.
-No, yy, niezbyt -powiedział niezbyt szczęśliwy Rogue.
-To chodźcie, zobaczymy te które ma ta kobieta -wstała, poprawiła bluzkę i wsadziła ręce do kieszeni -Miruś, powiedz Natsu że wyszłam i wrócę wieczorem do domu.
***
Szli ulicami Magnolii. Był już wczesny wieczór. Szli w ciszy do starego mieszkania Lucy.
-Właśnie, gdzie macie Frosha i Lectora? -zapytała blondynka.
-Właśnie tu dojeżdżają, nie byli z nami w Skuldafn -powiedział Rogue i znów nastała cisza. 
-Hej, Lucy-chan -zaczął Sting - nie chciałabyś iść z nami na misję? 
-Bardzo chętnie, ale nie wiem jak Natsu. Jesteśmy drużyną i nie chodzimy na misję osobno -westchnęła. Był już listopad, wieczorami zaczynało być chłodno. Blondyna lekko trzęsła się z zimna. Cheney zauważył to i zdjął swoją pelerynę.
-Masz -uśmiechnął się i podał ją Heartfilli.
-Dzięki -ubrała ją i dalej maszerowali.
***
-Dziadku, chciałem zapytać co z tegorocznym egzaminem klasy S -powiedział Dragneel.
-Wiem, że już na niego czas. Jutro go ogłoszę, a dziś razem z Mirą wybierzemy uczestników. A teraz zmykaj do siebie -powiedział Makarov.
-Dziadku bo jest jeszcze sprawa... -zaczął Natsu
_____________________________
Koleiny rozdział gotowy! Przepraszam że taki nijaki, ale pisałam go robiąc mój zeszyt Fairy tail (jak znajdę aparat dam zdjęcia). To chyba na tyle.
                                                       BAAAAAAAAY~!♥

28.09.2013

Rozdział 10♥

                              DZIĘKUJE ZA 100 ODWIEDZIN! ♥
Zniżył się do jej twarzy, czuł jak przy każdym jego dotyku drgała. Był z siebie dumny i zadowolony. Delikatnie odwrócił jej twarz, tak żeby jej ucho było przy jego ustach.
-Będę delikatny -szepnął i zaczął całować jej szyję. Od czasu do czasu usłyszeć można było ciche jęki zadowolenia. Dziewczyna nie chciała pozostać mu dłużna i po chwili można było usłyszeć dźwięk rozpinanej klamry od spodni różowowłosego. On uśmiechnął się zadziornie. Poczuła jak jej czarne krótkie spodenki ześlizgują się z jej ud. Leżeli na zielonej trawie w samej bieliźnie. Był późny jesienny wieczór, o tej porze było już całkiem zimno. Usta blondwłosej zrobiły się sine. Czarnooki zauważył to.
-Zimno ci? -zapytał z troską w głosie. Miał teraz wyrzuty sumienia. Sam ją tu przyprowadził, rozebrał a jest tak zimno.
-O-odrobinkę -odpowiedziała. Chłopak zszedł z niej, podał jej ubrania. Sam ubrał tylko spodnie, płaszcz (ten taki z jednym rękawem, ma go po 7letniej przerwie) podał dziewczynie.
-Masz, ubierz go. Jak się pochorujesz nie będzie przyjemnie, a to dokończymy gdy wszystko już załatwimy -wyszczerzył się w sposób jaki kochała. Ubrała płaszcz w którym niemalże tonęła. Wstał, otrzepał się i pomógł Heartphilli wstać. Objął ją ramieniem i pognali w stronę ruin. Gdy byli już niedaleko bramy, zobaczyli przy niej postać. Tajemniczy ktoś chwytał się za ramię, a jego peleryna powiewała na wietrze. Zdziwiło ich to. Podeszli bliżej, postać odwróciła się.
-S-s-st -starała się coś powiedzieć. Dragneel stał i wpatrywał się w ich starego przyjaciela.
-Witaj Lucy-chan! -zawołał uradowany. Brązowooka bez zawahania rzuciła się na szyję blondynowi.
-Sting! -zawołała i odkleiła się od niego -Co się stało? Nie walczysz po drugiej stronie?
-Może najpierw go opatrzymy? Nie wydają się to być małe rany -rzekł Natsu.
-Sting usiądź na chwilę, wypróbuję przy okazji moją magię -uśmiechnęła się, a Eucliffe usiadł jak nakazała. Kucnęła koło niego i po cichutku wyszeptała zaklęcie.
-Nocna gwiazdo najjaśniejsza, oświetl te rany. Przepełnij je swoją magią, a mnie ujmij nieco tego co najważniejsze -Na ostatnie słowa czarnooki drgnął. Wszystkie rany na ciele blondyna zagoiły się, a Lucy trochę osłabła. Różowowłosy wziął ją na ręce.
-Chodź za mną, będziesz spał w pokoju ze mną, Laxusem, Grayem, Romeo i Rogue -odpowiedział i pognał w stronę pokoi.
***
-Lucy-chan -dźgnął ją w policzek -wstawaj! -ryknął jej koło ucha. Blondynka przestraszyła się.
-Sting? -zapytała jeszcze nie całkiem obudzona.
-Pan Natsu kazał panią obudzić, macie dziś niby trening na godnego Zabójcę.
-Ah, rozumiem. Dziękuje -wstała i uśmiechnęła się.
-Ale o co chodzi z Zabójcą? -zapytał zaciekawiony, i leciutko zmartwiony blondyn. Heartfillia zasnęła w ciuchach więc założyła tylko inną bluzę.
-A, właśnie! Nie pochwaliłam się jeszcze, jestem Gwiezdną Smoczą Zabójczynią! -zawołała radośnie. Oczy Stinga otworzyły się jeszcze szerzej.
-A-ale jak?! -zapytał zaskoczony.
-Normalnie, jedna smoczyca mnie nauczyła. A co z twoimi ranami z wczoraj? Kto ci je zrobił? -zapytała zmartwiona.
-Uzdrowiłaś je więc jest spoko. Zrobił mi je smok, nie spodobał się im pomysł z moją pomocą w walce.
-Dobra, chodźmy coś zjeść bo umieraam z głodu! -zawołała, a jej głos rozniósł się po ruinach.
-Pamiętaj że Pan Natsu chce z tobą potrenować -dodał.
-Dobrze, dobrze -złapała blondyna za rękę i pobiegła z nim na polanę z sadem. Były tam jabłka, brzoskwinie, śliwki i wiśnie. Usiedli pod drzewem i zaczęli zajadać.
-A tak w ogóle, to co u ciebie Lucy-chan? -zapytał Sting.
-Gdy wróciłam z mojego treningu, zaczęłam spotykać się z Natsu -uśmiechnęli się do siebie. Uśmiech chłopaka był nieco smutny, kochał Lucy. Rozmawiali sobie jeszcze godzinkę. Przerwał im Dragneel.
-Ja na was czekam, a wy tu sobie rozmawiacie? -zapytał oburzony. Brązowooka wstała, otrzepała się i pocałowała go w policzek.
-No nie gniewaj się! Świat jest zbyt piękny! -zawołała śmiejąc się.
-Boże, człowieku! Coś ty mi z Lucy-chan zrobił? -zaśmiał się.
-Dobra, może chodźmy trenować -westchnął Natsu.
***
Wyszli z sadu, dochodzili już do polany treningowej. Najpierw Lucy ćwiczyła z Natsu. Sting miał ćwiczyć z mniej zmęczoną osobą. Unikali swoich ciosów, od 15minut nikt nikogo nie trafił. Nie używali magii, polegali tylko na swoich własnych umiejętnościach. Koło miejsca treningu przechodził właśnie Alduin.
-Ohayou Lucy! -zawołał i zaczął przypatrywać się walce.
-Dzień dobry dziadku! (Alduin to daleki dziadek Lucy, ale mówi mu po prostu dziadku) -odkrzyknęła i ledwo co uniknęła ciosu Dragneela.
-Nie rozpraszaj się! Gdybym użył magii miałabyś już obity tyłek! -ryknął na nią.
-To może zacznijmy jej używać? -zapytała nieśmiało. Chłopak zapalił pięści, a ciało dziewczyny pokryło się złotymi łuskami. Jej ruchy stały się szybsze, a ataki mocniejsze.
-Żelazna pięść Ognistego Smoka! -jego pięści biły mocniejszym ogniem. Biegł na Heartfillię. Wyciągnęła rękę by zablokować cios, udało jej się to gołymi rękoma. On stał z wielkimi oczyma.
-A-ale jak? -wydukał z siebie.
-Nie zapominaj że walczysz z Gwiezdną Smoczą Księżniczką! -zawołała dumnie -Ryk gwieździstego smoka! -nadymała policzki, a z jej ust wyleciał strumień gwiazd. Trafił on chłopaka, miał małe zadrapanie. Walczyli jeszcze trochę. Skończyli gdy na polanę przyszła drużyna Skuldafn.
-Cześć Lucy! Cześć Natsu! -zawołała czerwonowłosa. Nagle jej wyraz twarzy zmienił się diametralnie. Zobaczyła Stinga, który miał walczyć po przeciwnej stronie.
-Erza, spokojnie. On przeszedł na naszą stronę! -krzyknęła blondwłosa i podskoczyła do blondyna.
-Jakoś nie mogę w to uwierzyć... -powiedział Laxus.
-Ja też nie -dodała Cana.
-A ja tam wierzę Lucy-nee -zawołał radosny Romeo
***
Po nieprzyjemnej akcji minęło już 12godzin. Był nowy dzień. Dzień wojny. Drużyna Skudafn podzieliła się na grupy, każdy w grupie miał przynajmniej jednego smoka. Grupy wyglądały tak:
1. Lucy, Natsu, Sting i Igneel
2. Laxus, Romeo, Gajeel i Metalicana
3.Wendy, Gray, Cana i Grandine
4.Erza, Rogue, Serana oraz Dust (Błotnisty smok!)
Stali w różnych miejscach na polanie. Drużyna 1 była na wschodzie, druga grupa była na zachodzie, trzecia na północy, a czwarta na południu. Magowie stali na ziemi, a smoki krążyły i wypatrywały wroga. Igneel latał już tak z 15minut, nagle zauważył wroga.
-Smocza Księżniczko! Wróg nadlatuje! -zawołał. Troje stanęli w lekkim rozkroku i wypatrywali swojego przeciwnika -Nie czekajcie! Dwóch leci! 
-Natsu! Ty walcz z Igneelem, ja i Sting powalczymy z drugim! -zawołała blondwłosa. Biały Smoczy Zabójca uśmiechnął się chytrze. Dragneel jak mu kazała, poszedł do swojego 'ojca'. Podleciał do nich purpurowy smok. Ryknął swoim żywiołem, niestety trafiając Heartfillię. Padła nieprzytomna na ziemię, bowiem smok zionął gazem usypiającym. Do niej podszedł Eucliffe, sprawdził puls. Nie zauważył on jednak biegnącego Romeo. Teleportował się wraz z nieprzytomną Lucy, a mały zobaczył to. Czarnowłosy pobiegł w stronę różowowłosego. Był już przy nim. Czarnooki wywąchał go dzięki swoim czułym zmysłom.
-Coś się stało Romeo? -zapytał zmartwiony, ledwo unikając wielkiego głazu.
-B-biegłem do was bo zauważyłem że Wendy potrzebuje pomocy, jest w tamtej grupie jedyną Smoczą Zabójczynią. Ale zobaczyłem jak -przerwał tutaj na chwilę, w jego oczach pojawiły się łzy - S-sting porywa Lucy-nee! -krzyknął. W Natsu zaczęło się gotować, był wściekły. Ha, wściekły to za mało powiedziane! Był wkur***** (zacenzurowałam :)). Znowu ma kłopoty, a on nie zdołał jej obronić. 
-Chikusho! Igneel! -zawołał.
-Co się dzieje? Wyglądasz jakby ktoś ci zjadł ostatni kawałek pizzy -zaśmiał się smok. Ich wróg na chwilę odleciał, więc mogli pogadać.
-O-on -zaczął - Ten sukinsyn porwał -trząsł się. Czuł się bezradny, nie wiedział gdzie jest, co się z nią dzieje. Był przerażony, że znów może ją stracić, ale tym razem na znacznie więcej. Na wieczność. Pojedyncza łza spłynęła po jego brudnym policzku. Smok i Romeo stali zdziwieni, nigdy nie widzieli płaczącego różowowłosego.
-Może ja to wytłumaczę. Sting porwał Lucy-nee, zapewne do ich bazy -szybko zaczął tłumaczyć chłopak. Ognisty smok podszedł do czarnookiego, i uderzył go mocno w głowę.
-Nie bój się o nią! Silna z niej babka. I nie maż się, wskakuj na mnie i lecimy ją uratować- wyszczerzył kły. Natsu ogarnął się i wskoczył na smoka (Na koniec świata, i jeszcze dalej!).
-Romeo, ty zostań. Powiedz wszystkim co się stało, i brońcie się nawzajem -uśmiechnął się. Igneel uniósł się szybko w górę i pognali w stronę ruin Labirythianu (Skyrim again!)
__________________________________________________________________
Przepraszam za spóźnienie z rozdziałem. Wiem, wiem, miał być wczoraj. Następny jak mi się może uda, to jeszcze dziś! Dziś też bez obrazka. To tyle, Baaaaay~!♥

25.09.2013

Rozdział 9♥

Siedziała na łóżku, sama w pokoju. Wendy bawiła się z Grandine, Natsu spędzał czas z Igneelem. Po paru chwilach można było usłyszeć ciche pukanie.
-Taak~? -zawołała melodyjnym głosem.
-To ja, Metalicana. -odpowiedział Metalowy smok.
-O co chodzi? -podeszła do drzwi i otworzyła je -Czyżby Gajeel i reszta przybyli?
-Nie, jeszcze ich nie ma. Chciałem poprosić cię o trening -zapytał nieśmiało.
-Mnie? A-ale ja nie potrafię zbytnio walczyć.
-Właśnie dlatego -odpowiedział.
-Huh? -była lekko zdziwiona.
-Gdy wróci Serana musisz być wyćwiczona, nauczy cię ona Smoczej magii gwiazd -oczy dziewczyny rozszerzyły się trzykrotnie.
-Ż-że ja mam być Smoczą Zabójczynią? -spytała zdziwiona.
- A jest z tym jakiś problem? Jesteś dosyć silną kobietą i mocną psychicznie. Idealna Smocza Zabójczyni -uśmiechnął się -Przebierz się w coś i idziemy ćwiczyć. Przyjdź na polanę koło srebrnego lasu -i zniknął na korytarzu. Blondynka podeszła do szafy i wyciągnęła z niej krótkie czarne spodenki i jasno-niebieską bluzę. Ubrała je i zamyślona skierowała się w stronę polany. Wzięła ze sobą bat i klucze. Po drodze minęła Natsu. Podbiegł on do niej.
-Gdzie się wybierasz? -zapytał zaciekawiony.
-Na trening z Metalicaną -uśmiechnęła się. Ucałowała go w policzek i ruszyła dalej. Dragneel uparcie szedł za nią.
-Ale po co? Przecież ochronię cię podczas bitwy.
-Metalicana i Serana chcą ze mnie zrobić Smoczą Zabójczynię Gwiazd, więc muszę poćwiczyć.
-Coooooo?! -zawołał zdziwiony - To istnieje taka magia Smoków?
-Oczywiście, posługują nią się dwa smoki -Serana i Alduin -Dochodzili już powoli do polany. Żelazny smok uśmiechnął się na sam widok pary. Wyglądało to dość... dziwne. Heartphillia szła wyprostowana, a koło niej skakał różowłosy.
-No Natsu, wracaj do swoich zajęć -uśmiechnęła się i pomachała mu. Podbiegła do smoka i wyciągnęła bat. Koło czarnookiego pojawił się Igneel.
-Coś się stało? Hm? -zapytał smok
-Stanie się silniejsza i nie będzie mnie potrzebowała -posmutniał lekko.
-Ale bzdury wygadujesz! Kobieta zawsze potrzebuje mężczyzny! -ryknął na swojego 'syna'.
-Ehh, wracajmy do naszych zajęć -westchnął i udał się na czerwoną polanę. Blondwłosa ciężko ćwiczyła, chciała stać się silniejsza, dla siebie i dla przyjaciół.
***
Po trzech godzinach wrócił Gajeel i reszta drużyny Skuldafn (Tak nazwałam tą akcje, od smoczych ruin). Po paru chwilach każdy ćwiczył już z jakimś smokiem, mieli bowiem mało czasu. Główna wojna miała zacząć się za 3dni. Dziś był dzień ćwiczeń, jutro dzień przebudzenia Króla, a potem próba generalna. Lucy miała już w sobie moc Gwiezdnej Smoczycy.  Właśnie ćwiczyły umiejętności, miała je bardzo podobne do Natsu. Jednak miała czar który mógł uzdrowić oraz zwrócić magię.
-No Lucy! Gratuluję, właśnie zostałaś pełnoprawną Smoczą Zabójczynią! -wykrzyczała szczęśliwie Serana. Po policzku Heartphilli spłynęła pojedyncza łza, łza wzruszenia. Podbiegła do smoka i mocno się w nią wtuliła.
-Dziękuje! Dziękuje bardzo! -wyszlochała.
-No już, już -odsunęły się od siebie - teraz jesteś gotowa by przebudzić Alduina- powiedziała poważnym głosem - ale teraz idź odpocząć, dużo się dziś napracowałaś.
-Aye sir! -zawołała i pognała w stronę ruin. Widziała jak Cana i Lazus ćwiczyli z Dustem )Błotny smok), Romeo razem z Natsu bawił się ogniem, a Wendy i Erza ćwiczyły z Grandine. Dragneel zauważył blondynkę, podbiegł szybko do niej i przytulił od tyłu.
-Huh? Natsu? Coś się stało? -zapytała lekko zdziwiona.
-Tak, mam niedobór ciebie -wyszczerzył się. Ona chwyciła jego ręce i odwróciła się do niego przodem. Ten pocałował ją czule i delikatnie. Odkleili się od siebie. Trzymali się za łapki.
-To co, teraz jesteśmy tacy sami? -zapytał radośnie.
-Tak -zaczęła - A teraz wybacz, muszę iść przygotować się na jutro -pocałowała go w policzek i poszła do pokoju. On poinformował Igneela i Romeo że idzie na spacer. Szedł i szedł, aż dotarł do nowej polany. Była ona normalna, zielona trawa i liście, niebieskie niebo. Usiadł na jednym z drzew i zaczął pogrążać się w czarnych myślach.
-'A co jak nie zdołam jej i ich obronić? Jak ktoś umrze? A co gorsza ona?' -bał się w myślach. Nie mógł jej przecież stracić, ani nich. Jago świat stałby się szary i nudny.
-'Muszę też wymyślić jak jej się oświadczyć... Przed bitwą nie, będziemy rozkojarzeni. W bitwie bez sensu, może po bitwie? Hmm' - w jego głowie były już przyjemniejsze rzeczy.
***
Nastał ranek, dziś wszyscy byli zabiegani. No tak, nie często przebudza się Króla. Wszyscy ubrani w swoje normalne ciuchy, wszyscy oprócz Lucy. Musiała ona bowiem wyglądać jak przystało. Miała srebrną sukienkę z złotymi ozdobnikami, a jej długie blond włosy spięte w wysoki kucyk. Drużyna Skuldafn stała przed drzwiami do Alduina, musieli tam być. Gdyby Król się zezłościł i zaatakował Heartphillię? Zabiłby ją jednym ciosem. Różowłosy był zestresowany, bał się o nią. Miał nadzieję że wszystko się uda, ale jakby coś poszło źle? Do sali weszła blondwłosa, Grandine i Serana pomachały jej a reszta się uśmiechnęła.
-Myślę że jestem gotowa -powiedziała. W jej głosie można było wyczuć lekkie podenerwowanie.
- Dobrze Lucy. Ja wejdę pierwsza, opowiem o sytuacji. Jak cię zawołam to wejdź i spokojnie się przywitaj -doradziła jej biała smoczyca i weszła do środka. Można było usłyszeć ciche głosy, ale nawet Smoczy Zabójcy nie mogli zrozumieć o co chodzi.
- Wejdź Lucy -usłyszała delikatny głos, jej nogi same pokierowały ją do komnaty. Gdy postawiła pierwsze kroki, zobaczyła zmarnowanego złotego smoka.
-Caitlyn -wyszeptał Król.
-Nie jestem nią, jestem jej potomkinią -uśmiechnęła się serdecznie.
-Czyli jesteś dzieckiem tej potwornej rzeczy? -zapytał.
-Tak.
-Czyli nic jej się wtedy nie stało, uf -westchnął -Cieszę się że cię widzę. Powiedz mi kochanie, co tu robisz?
- Przybyłam tu z Magnolii, razem z Smoczymi Zabójcami, po czym zostałam nim sama. Jestem tu by pomóc w wojnie, zostałam o to poproszona więc zamierzam dotrzymać obietnicy.
-Dobrze dziecko -pogłaskał ją palcem po głowie, rozczochrując przy tym kucyk -Zawołaj tu proszę resztę Zabójców -nakazał. Heartphillia wyszła i poprosiła wszystkich by weszli.
-Wszyscy jesteście Dragon slayerami? -zapytał z ciekawością.
-Nie dziadku, tylko czwórka jest nimi. Reszta to nasi przyjaciele z gildii -powiedziała Lucy.
-Niech Smoczy wychowankowie wyjdą na środek i przedstawią się -znów rozkazał. Stanęli w szeregu. Najpierw Natsu, potem Wendy i Gajeel, a na samym końcu Laxus.
-Jestem Natsu Dragneel, mówią na mnie również Salamander. Wychował mnie Igneel, więc jestem Ognistym Smoczym zabójcą, oraz kocham pańską dalszą wnuczkę. -Blondwłosa stojąca koło Alduina zarumieniła się.
-Dobrze, cieszę się że Lucy jest w dobrych rękach. A ty kochana kim jesteś? -zapytał małą Marvell.
- Nazywam się Wendy Marvell, jestem wychowanką Niebiańskiej Smoczycy Grandine.
- Gajeel Redfox, Żelazny Smoczy Zabójca -odpowiedział zaraz po niebieskowłosej.
-A ty blondynie? Jak się zwiesz -zapytał już ostatniego.
-Jestem Laxus Dreyar, sztuczny Smoczy Zabójca Błyskawicy.
-Czyli nie wychował cię smok?
-Nie, mój ojciec wszczepił mi lakrymę.
-Ahm, tylko tyle informacji o was potrzebuję. Możecie się rozejść -wszyscy kierowali się do wyjścia -Ognisty Smoczy Zabójco, mógłbym prosić na chwilę? -zapytał Alduin. Dragneel spojrzał na Lucy i się uśmiechnął do niej. Mieli właśnie spędzić trochę czasu razem, no ale cóż. Podszedł do smoka.
-O co chodzi? -zapytał.
-Jak bardzo kochasz Lucy? - spytał z poważną miną.
-Kocham ją nad całe życie, obroniłem ją dużo razy i zamierzam jeszcze wiele. Gdy zniknęła na pół roku moje życie straciło sens, nie robiłem nic tylko myślałem o niej. Mógłbym za nią zginąć, chodź wiem że byłaby zła na mnie za to. Zawsze na pierwszym miejscu stawiam ją, potem resztę. To ja zaprowadziłem ją do gildii, to ja zmieniłem całe jej życie. Może jestem idiotą, i gdyby chciała mogłaby znaleźć sobie lepszego. Właśnie dlatego cieszę się każdą chwilą z nią. Za niedługo planuję jej się oświadczyć -uśmiechnął się. Powiedział to co chciał już dawno komuś wygadać -A teraz proszę wybaczyć, ale śpieszę się do Lucy -powiedział i odmaszerował.
-Dobry z niego dzieciak, z tą dwójką wygramy tą bitwę.
***
Na polanie gdzie czekała Heartphillia (już przebrana) zerwał się wiatr. Na niebie można było zobaczyć sylwetkę czarnego smoka, a na jego grzbiecie czarnowłosego chłopaka. Wylądowali. Blondynka pobiegła do chłopaka i rzuciła mu się na szyję.
-Rogue! -zawołała (Lucy, Rogue i Sting po Turnieju Magicznym bardzo się zaprzyjaźnili).
-Cześć Lucy. Co tu robisz? -zapytał lekko zdziwiony. Dziewczyna odsunęła się od niego i zaczęła tłumaczyć.
-... No i dlatego tu jestem -skończyła.
-Czyli to prawda że Sting jest po przeciwnej stronie -zasmuciła się.
-No, nie martw się! Walniemy go mocno w głowę i mu się wszystko poukłada -uśmiechnął się. Dziewczyna odwzajemniła to.
-Rogue -odezwał się czarny smok - pójdę zobaczyć się z resztą. Do później!
- Wszyscy będą w komnacie Króla, przebudziłam go dzisiaj -uśmiechnęła się serdecznie.
-Dziękuje -odpowiedział i pognał w stronę ruin. Zaraz za nim, na polanę wparował Natsu.
-Dzień dobry Panie Natsu! -zawołał czarnowłosy.
- Yo Rogue! Czyżbyś walczył z nami? -zapytał Dragneel.
-Tak, a teraz przepraszam was. Pójdę do mojego pokoju-uśmiechnął się i odszedł.
-No, wreszcie sami -westchnął. Podszedł do blondwłosej i wziął ją na ręce.
-N-Nastu! -zawołała gdy jej nogi odrywały się od ziemi, wtuliła się w tors chłopaka.
-Smocza Zabójczyni a boi się noszenia na rękach -zaśmiał się. Lucy nadymała policzki i odwróciła się od różowowłosego. Szli w tylko jemu znanym kierunku. Po jakiś pięciu minutach dotarli. Była to polana na której czarnooki wcześniej rozmyślał.
-Jak tu pięknie -wyszeptała, lecz wiedziała że chłopak ją usłyszy. Położył ją na ziemię, leżała na plecach. On usiadł na niej w rozkroku, schylił się nad nią. Jego oddech pieścił jej szyję, a ona drżała.
-Już ci przeszło? -zaśmiał się.
-Taa -nie zdążyła bo przerwał jej Dragneel. Całowali się długo i namiętnie, tęsknili za sobą, to było widać na kilometr. Położyła swoje ręce na jego plecach i delikatnie je głaskała. On całował każdy niezakryty skrawek jej ciała, nagle zaczął ściągać jej koszulkę. Udało mu się. Ona nie pozostając mu dłużna zdjęła jego kamizelkę.
     DOKOŃCZĘ W ROZDZIALE 10!
___________________________________
Przepraszam że tak późno! Pakowałam siostrę i mi zeszło troszkę długo. Co do jutrzejszego rozdziału, nie wiem czy się pojawi o sensownej godzinie. Jadę siostrę na studia wprowadzić. To chyba na tyle. Dziś bez obrazka.
                              BAAAAY~!♥

24.09.2013

Rozdział 8♥

Lecieli wysoko w chmurach. Lucy trzymała się smoka, a Natsu od tyłu ją przytulał. Wendy i Grandine rozmawiały ze sobą, Gajeel i Metalicana również. A oni? Siedzieli ciuchutko jak myszki, każdy rozmyślał o wcześniejszej rozmowie.
-Igneel, a o co właściwe jest ta wojna? -zapytał Dragneel.
-Parę smoków się zbuntowało, nie chciało mieć za króla Alduina (tak, złocistego smoka), do buntu dołączyło mnóstwo silnych smoków, np. Weisslogia -odpowiedział poważnym tonem.
-A-ale czy Weisslogia to nie smok Stinga? I czy Sting go nie zabił? -zapytała nieśmiało Heartphillia.
-Myślisz że takie chucherko jak Sting mogłoby zabić smoka? -zaśmiał się różowłosy.
- Tak, jest to smok Białego Smoczego Zabójcy. A co do drugiego pytania, Natsu ma rację. Sting jest sto lat za młody by zabić smoka. Nie uniknione też, że Weisslogia zawoła do walki Stinga -odpowiedział lekko zmartwiony.
-Już raz go wykończyłem, to drugi raz też mi się uda! -zawołał Dragneel.
-No tak, na Magicznych Igrzyskach... A smok Rogue po której jest stronie? -zapytała, już odważniej Lucy.
- Jest po naszej stronie, wie co się stanie gdy Acnologia obejmie rządy.
-A mam jeszcze jedno pytanie. Dlaczego nie wzięliśmy sztucznych Smoczych Zabójców?
-A macie takiego w gildii? -ryknął zdziwiony Igneel.
-No mamy jednego... Drugi siedzi w więzieniu - wypowiedziała lekko zdziwiona.
-Eh, no już za późno żeby się wrócić. Jeśli bym wiedział to bym go zabrał. Jak ma na imię? -zapytał Ognisty smok.
-Laxus, syn mistrza naszej gildii. Jest niezwykle potężny, jest drugim najlepszym magiem. -odpowiedział Natsu.
- Wyślę tam potem jakiegoś smoka, ehh -westchnął smok.
-A właściwie, to za ile będziemy na miejscu? -zapytała ziewając Heartphillia. No tak, była już 23.34.
-Jeszcze z pięć godzin polecimy, a co?
-Nie, nic -odpowiedziała i zamyśliła się. Musiała przemyśleć to i owo. Dowiedziała się tylu rzeczy o sobie, poznała smoki, a teraz zmierza na smoczą wojnę. Mijały sekundy, minuty, może nawet godziny. Z zamyślenia wyrwał ją ryk, ryk smoka.
-Metalicana! Weź Natsu i Lucy, ja się nim zajmę -ryknął Igneel. Zrzucił magów z siebie. Lecieli w powietrzu przez kilka sekund. Blondwłosa wylądowała w ramionach Gajeela, a Natsu ledwo co udało mu się spaść na smoka.
-Dziękuje -wyszła z ramion Redfox'a i usiadła za nim.
-Nie ma za co -odburknął -Salamandrze! Weź się w garść! -Dragneel przyczepiony do ogona zaczął wspinać się ku przyjaciołom. Dotarł na 'szczyt' i oparł się o Lucy. Nie martwił się o swojego rodzica, wiedział że da sobie radę. Siedział przytulony do brązowookiej, ciężko dysząc.
-Natsu, wszystko w porządku? -zapytała z troską.
-Tak, może nie jestem w środku transportu, ale choroba daje się we znaki -powiedział. Nagle zaczęła się długa cisza. Przerwał ją Metalicana.
-Dziewuszko, jakiej magii używasz? -zapytał zaciekawiony.
-Jestem magiem Gwiezdnych Duchów -odpowiedziała odważnie.
-A ile masz kluczy? Wiem że tych do walki jest 12...
-Mam dziesięć złotych kluczy
-A który najlepiej walczy? -pytał jak na wywiadzie.
-Lew Leo, jest on naszym przyjacielem z gildii -odpowiedziała sennie. Była zmęczona, nie spała już dość długo. Ślub, przygotowania itp.
-Jesteś śpiąca? -zapytał zmartwiony Dragneel.
-Odrobinkę
-Jak chcesz to możesz się na chwile przespać, polecimy jeszcze z 2godziny. Na miejscu się nie wyśpisz, musimy przedstawić was smokom. -wtrącił się Metalowy Smok.
-Dziękuje -powiedziała cichutko i zasnęła.
***
Słońce pojawiało się już na niebie. Byli wysoko w górach, gdzie zwykły człowiek by się nigdy nie dostał. Jeśli masz dobry wzrok, mógłbyś ujrzeć starożytne ruiny oraz przepiękne polany. Blondwłosa spała oparta o Natsu, a Gajeel żałował że nie wziął Levy. 'Te cholery będą się cały czas miętolić do siebie' myślał.
-Salamandrze -zaczął Metalowy Smok -budź już Smoczą Księżniczkę. -jak powiedział smok, tak Dragneel zrobił. Dziewczyna przetarła oczy i otworzyła je szerzej ze zdziwienia.
-Jak tu pięknie -wyszeptała, lecz każdy j usłyszał.
-Witamy w Smoczym Królestwie! -usłyszeli głos Grandine i Wendy. Wylądowali na polanie.
-Chyba możemy ruszać -zawołała szczęśliwa Niebiańska smoczyca.
-Idź z nimi Grandine, zaczekam na tą starą torbę -zaśmiał się. Smoczyca szła pierwsza, za nią brązowooka, potem trójka Smoczych Zabójców. Byli już w ruinach, niektóre smoki dziwnie na nich patrzały.
-Grandine! Wróciłaś! -podbiegła do nas srebrna smoczyca.
-Serana! Wróciłam, i jak widzisz, wszyscy są ze mną -uśmiechnęła się.
-Która z nich to Księżniczka? -zapytała Serana.
-E-em, to ja - Heartphillia wyszła zza Niebiańskiej smoczycy i podeszła do srebrnego smoka.
-Witaj! -zawołała -Dziękuje że zgodziłaś się pomóc naszemu królowi -schyliła się.
-N-nie kłaniaj się mi, proszę. Nie jestem nikim ważnym -uśmiechnęła się. Smoczyca podniosła głowę, po jej pyszczku leciały słone łzy.
-Dziękuje! -wyszlochała. Lucy podeszła do niej i położyła rękę na jej nosie.
-Zachowaj łzy na naszą wygraną -pogłaskała smoka.
-Grandine! Przedstaw nam ich! -zawołał jakiś głos z tłumu.
-Eh, no dobrze. Blondwłosa Księżniczka to Lucy, Ognisty Smoczy Zabójca to Natsu- wskazała na Dragneela -Ten tutaj w czarnych włosach to Gajeel, a tu moja Wendy. Pozwolicie że teraz zaprowadzę ich do pokoi, są zmęczeni podróżą -smoki odsunęły się, smoczyca wzięła magów i zaprowadziła do pokoi. Każdy pokój był pilnowany jakimś smokiem, na wszelki wypadek. Mieli dwa pokoje, Wendy razem z Lucy, a Natsu i Gajeel razem.
***
Nadchodził wieczór, czwórka magów wykąpana i ubrana w nowe ciuchy szła na spotkanie. Lucy ubrana była w beżową sukienkę, która na ramiączkach miała złote ozdoby, sukienka kończyła jej się przy kolanach. Na szyi miała złoty wisiorek ze smokiem, a na nogach czarne sandały. Wendy wybrała niebieską sukienkę z zamkiem z piersi, na szyi miała naszyjnik ze złotym sercem. Dziewczyny pięknie wystrojone, tarara, a chłopcy? Eh, szkoda gadać. Okazało się że Natsu pod garniturem( na ślub Redfoxów) miał swoje codzienne ubrania, Gajeel zresztą też. Dotarli właśnie na polanę spotkań. Była ona nietypowa, a dlaczego? Trawa na niej była srebrna, liście drzew złote a woda w jeziorze jasno-beżowa.
-Ale pięknie -powiedziała Wendy.
-Levy by się tu podobało -odburknął Redfox.
-O! Już jesteście! Tutaj chodźcie! -krzyknął Metalicana. Czwórka magów podeszła bliżej i usiadła na skałach.
-Dobrze, chyba możemy zaczynać -zaczął Igneel (wrócił po południu).
-Zacznijmy od tego że mamy za mało ludzkich magów. Będziemy musieli poprosić o pomoc gildię Fairy tail -powiedziała Grandine.
-Poleci jeden smok oraz jeden mag. Proponuję żeby poleciała Serana, tylko którego maga wysłać? -zapytał Metalicana
-Proponuję najsilniejszego! -wykrzyczał błotnisty smok, Dust (nazwa z dupy trolololo).
-Tylko który jest najsilniejszy? -zapytała Serana.
-Na pewno nie może lecieć Księżniczka oraz Niebiańska dziewica, są tu potrzebne- powiedział Igneel.
-Natsu powinien zostać, lepszym dyplomatą jest Gajeel -zaśmiała się Lucy. Dragneel nadymał policzki i udawał obrażonego.
-Prawda Lucy -zaśmiał się Ognisty smok -Czyli wysyłamy Gajeel'a?
-Myślę że to dobry pomysł -potwierdziła Niebiańska Smoczyca.
-Czyli muszę polecieć do Fairy tail i zebrać najsilniejszych? -zapytał zadowolony.
-Tak. Ale jeśli kogoś nie będzie to nie czekaj na niego, bierz tych co są. Weź tak z 4-5 magów. Najlepiej teraz ustalcie kogo możesz wziąć. My pójdziemy już do siebie, Serana zostań tu i jak tylko skończą polećcie -Metalicana wydał rozkaz i odszedł.
-Proponuje wziąć Erzę, Gray'a, Laxusa i Gromowładnych Bogów -zaproponowała Lucy.
-Ale całe Rajinshu to za dużo. Ja myślę że Erza, Gray, Laxus, Cana i hmm... -zacięła się Wendy.
-Może Levy? -zapytał Gajeel
-Nie, ona się tu nie nadaje. Nie będzie tu czasu na pisanie run itp. -powiedział Natsu.
-To niby Cana się nadaje? -powiedział obrażony Metalowy Smoczy zabójca.
-Gajeel wiem że tęsknisz za Levy, ale musimy myśleć rozsądnie -oznajmiła blondwłosa.
-Yhyym
-A może Romeo? -zaproponował różowowłosy
- Może się nam przydać, hm...
-To co? Kogo mam brać?! -ryknął lekko poirytowany Redfox
-Weź Erzę, Gray'a, Laxusa, Canę i Romeo. Tak będzie najlepiej -powiedziała brązowooka i uśmiechnęła się.
-Serano! Możecie już lecieć -zawołała Marvell. Gajeel wsiadł na smoka i poszybowali w stronę Magnolii.
-Chodźcie, wracajmy do środka. Trzeba będzie zacząć jakiś trening -westchnęła i poszła w kierunku ruin Skuldafn. Dragneel dogonił ją i chwycił za rękę, ta uśmiechnęła się. Wendy szła zaraz za nimi i uśmiechała się pod nosem. Igneel z balkonu (taki duży ogromny plac na jednej z wieży) przyglądał się zakochanym.
-Któż by pomyślał że wyrośniesz na takiego mężczyznę -wyszeptał.
***
Leciał już parę godzin. Powoli widział już Magnolię, 'nawet stęsknić się nie mogłem' narzekał w myślach. Byli już koło polany, wylądowali. Gajeel zeskoczył ze smoka i pomachał dłonią że zaraz wróci. Wszedł do gildii, a tam? Cicho, pusto, nudno.
-Wróciłem! -zawołał, a wszystkie oczy zwróciły się na niego. Mała niebieskowłosa podbiegła do niego.
-Gdzie Lu-chan i reszta? -zapytała nieśmiało.
-Nic im nie jest. Jestem tu bo potrzebujemy więcej magów. Jest może Erza, Gray, Laxus, Cana i Romeo? -zapytał uprzejmie. Przy Levy stawał się taki miły i delikatny. Wcześniej wymienieni magowie wyszli na przeciwko Redfoxa.
-Coś się stało? -zapytał Romeo.
-Potrzebujemy waszej pomocy w wojnie smoków. Mamy za mało magów. A jako że blondwłosa wybrała was to muszę was tam zabrać. Smoczej Księżniczce nie mogę się sprzeciwić -odpowiedział spokojnie.
-Sami sobie nie poradzicie? -zapytał złośliwie Gray.
-Jak masz jakieś problemy to nie do mnie, tylko do Lucy i Igneel'a -odburknął.
- Ale się napaliłem! -wykrzyczał mały Romeo. Gray podszedł do swojej żony, ucałował ją i pognał w stronę przyjaciół.
-Możemy ruszać? -zapytała Scarlet.
-Czekajcie! Smoki pewnie nie mają alkoholu -zaśmiała się i poszła po beczkę z piwem.
_______________________________________________
Ósmy rozdział oficjalnie zakończony. Nalu odstawiłam troszkę na bok, ale fabuła idzie dalej! Mam nadzieję że ktoś to chociaż czyta ;-; Dziś mam zdjątka Skuldafn, sukienek dziewczyn i jakieś nie związane z historią Nalu. To tyle na tą notkę. Zaraz biorę się za rozdział dziewiąty.
Sukienki ;)
Skuldafn <3

Tak wiem że już to kiedyś dodałam ;-;
Baaaaaaay~!<3♥
Przepraszam że tak późno, grałam w Lola i się zagapiłam ;-;