25.09.2013

Rozdział 9♥

Siedziała na łóżku, sama w pokoju. Wendy bawiła się z Grandine, Natsu spędzał czas z Igneelem. Po paru chwilach można było usłyszeć ciche pukanie.
-Taak~? -zawołała melodyjnym głosem.
-To ja, Metalicana. -odpowiedział Metalowy smok.
-O co chodzi? -podeszła do drzwi i otworzyła je -Czyżby Gajeel i reszta przybyli?
-Nie, jeszcze ich nie ma. Chciałem poprosić cię o trening -zapytał nieśmiało.
-Mnie? A-ale ja nie potrafię zbytnio walczyć.
-Właśnie dlatego -odpowiedział.
-Huh? -była lekko zdziwiona.
-Gdy wróci Serana musisz być wyćwiczona, nauczy cię ona Smoczej magii gwiazd -oczy dziewczyny rozszerzyły się trzykrotnie.
-Ż-że ja mam być Smoczą Zabójczynią? -spytała zdziwiona.
- A jest z tym jakiś problem? Jesteś dosyć silną kobietą i mocną psychicznie. Idealna Smocza Zabójczyni -uśmiechnął się -Przebierz się w coś i idziemy ćwiczyć. Przyjdź na polanę koło srebrnego lasu -i zniknął na korytarzu. Blondynka podeszła do szafy i wyciągnęła z niej krótkie czarne spodenki i jasno-niebieską bluzę. Ubrała je i zamyślona skierowała się w stronę polany. Wzięła ze sobą bat i klucze. Po drodze minęła Natsu. Podbiegł on do niej.
-Gdzie się wybierasz? -zapytał zaciekawiony.
-Na trening z Metalicaną -uśmiechnęła się. Ucałowała go w policzek i ruszyła dalej. Dragneel uparcie szedł za nią.
-Ale po co? Przecież ochronię cię podczas bitwy.
-Metalicana i Serana chcą ze mnie zrobić Smoczą Zabójczynię Gwiazd, więc muszę poćwiczyć.
-Coooooo?! -zawołał zdziwiony - To istnieje taka magia Smoków?
-Oczywiście, posługują nią się dwa smoki -Serana i Alduin -Dochodzili już powoli do polany. Żelazny smok uśmiechnął się na sam widok pary. Wyglądało to dość... dziwne. Heartphillia szła wyprostowana, a koło niej skakał różowłosy.
-No Natsu, wracaj do swoich zajęć -uśmiechnęła się i pomachała mu. Podbiegła do smoka i wyciągnęła bat. Koło czarnookiego pojawił się Igneel.
-Coś się stało? Hm? -zapytał smok
-Stanie się silniejsza i nie będzie mnie potrzebowała -posmutniał lekko.
-Ale bzdury wygadujesz! Kobieta zawsze potrzebuje mężczyzny! -ryknął na swojego 'syna'.
-Ehh, wracajmy do naszych zajęć -westchnął i udał się na czerwoną polanę. Blondwłosa ciężko ćwiczyła, chciała stać się silniejsza, dla siebie i dla przyjaciół.
***
Po trzech godzinach wrócił Gajeel i reszta drużyny Skuldafn (Tak nazwałam tą akcje, od smoczych ruin). Po paru chwilach każdy ćwiczył już z jakimś smokiem, mieli bowiem mało czasu. Główna wojna miała zacząć się za 3dni. Dziś był dzień ćwiczeń, jutro dzień przebudzenia Króla, a potem próba generalna. Lucy miała już w sobie moc Gwiezdnej Smoczycy.  Właśnie ćwiczyły umiejętności, miała je bardzo podobne do Natsu. Jednak miała czar który mógł uzdrowić oraz zwrócić magię.
-No Lucy! Gratuluję, właśnie zostałaś pełnoprawną Smoczą Zabójczynią! -wykrzyczała szczęśliwie Serana. Po policzku Heartphilli spłynęła pojedyncza łza, łza wzruszenia. Podbiegła do smoka i mocno się w nią wtuliła.
-Dziękuje! Dziękuje bardzo! -wyszlochała.
-No już, już -odsunęły się od siebie - teraz jesteś gotowa by przebudzić Alduina- powiedziała poważnym głosem - ale teraz idź odpocząć, dużo się dziś napracowałaś.
-Aye sir! -zawołała i pognała w stronę ruin. Widziała jak Cana i Lazus ćwiczyli z Dustem )Błotny smok), Romeo razem z Natsu bawił się ogniem, a Wendy i Erza ćwiczyły z Grandine. Dragneel zauważył blondynkę, podbiegł szybko do niej i przytulił od tyłu.
-Huh? Natsu? Coś się stało? -zapytała lekko zdziwiona.
-Tak, mam niedobór ciebie -wyszczerzył się. Ona chwyciła jego ręce i odwróciła się do niego przodem. Ten pocałował ją czule i delikatnie. Odkleili się od siebie. Trzymali się za łapki.
-To co, teraz jesteśmy tacy sami? -zapytał radośnie.
-Tak -zaczęła - A teraz wybacz, muszę iść przygotować się na jutro -pocałowała go w policzek i poszła do pokoju. On poinformował Igneela i Romeo że idzie na spacer. Szedł i szedł, aż dotarł do nowej polany. Była ona normalna, zielona trawa i liście, niebieskie niebo. Usiadł na jednym z drzew i zaczął pogrążać się w czarnych myślach.
-'A co jak nie zdołam jej i ich obronić? Jak ktoś umrze? A co gorsza ona?' -bał się w myślach. Nie mógł jej przecież stracić, ani nich. Jago świat stałby się szary i nudny.
-'Muszę też wymyślić jak jej się oświadczyć... Przed bitwą nie, będziemy rozkojarzeni. W bitwie bez sensu, może po bitwie? Hmm' - w jego głowie były już przyjemniejsze rzeczy.
***
Nastał ranek, dziś wszyscy byli zabiegani. No tak, nie często przebudza się Króla. Wszyscy ubrani w swoje normalne ciuchy, wszyscy oprócz Lucy. Musiała ona bowiem wyglądać jak przystało. Miała srebrną sukienkę z złotymi ozdobnikami, a jej długie blond włosy spięte w wysoki kucyk. Drużyna Skuldafn stała przed drzwiami do Alduina, musieli tam być. Gdyby Król się zezłościł i zaatakował Heartphillię? Zabiłby ją jednym ciosem. Różowłosy był zestresowany, bał się o nią. Miał nadzieję że wszystko się uda, ale jakby coś poszło źle? Do sali weszła blondwłosa, Grandine i Serana pomachały jej a reszta się uśmiechnęła.
-Myślę że jestem gotowa -powiedziała. W jej głosie można było wyczuć lekkie podenerwowanie.
- Dobrze Lucy. Ja wejdę pierwsza, opowiem o sytuacji. Jak cię zawołam to wejdź i spokojnie się przywitaj -doradziła jej biała smoczyca i weszła do środka. Można było usłyszeć ciche głosy, ale nawet Smoczy Zabójcy nie mogli zrozumieć o co chodzi.
- Wejdź Lucy -usłyszała delikatny głos, jej nogi same pokierowały ją do komnaty. Gdy postawiła pierwsze kroki, zobaczyła zmarnowanego złotego smoka.
-Caitlyn -wyszeptał Król.
-Nie jestem nią, jestem jej potomkinią -uśmiechnęła się serdecznie.
-Czyli jesteś dzieckiem tej potwornej rzeczy? -zapytał.
-Tak.
-Czyli nic jej się wtedy nie stało, uf -westchnął -Cieszę się że cię widzę. Powiedz mi kochanie, co tu robisz?
- Przybyłam tu z Magnolii, razem z Smoczymi Zabójcami, po czym zostałam nim sama. Jestem tu by pomóc w wojnie, zostałam o to poproszona więc zamierzam dotrzymać obietnicy.
-Dobrze dziecko -pogłaskał ją palcem po głowie, rozczochrując przy tym kucyk -Zawołaj tu proszę resztę Zabójców -nakazał. Heartphillia wyszła i poprosiła wszystkich by weszli.
-Wszyscy jesteście Dragon slayerami? -zapytał z ciekawością.
-Nie dziadku, tylko czwórka jest nimi. Reszta to nasi przyjaciele z gildii -powiedziała Lucy.
-Niech Smoczy wychowankowie wyjdą na środek i przedstawią się -znów rozkazał. Stanęli w szeregu. Najpierw Natsu, potem Wendy i Gajeel, a na samym końcu Laxus.
-Jestem Natsu Dragneel, mówią na mnie również Salamander. Wychował mnie Igneel, więc jestem Ognistym Smoczym zabójcą, oraz kocham pańską dalszą wnuczkę. -Blondwłosa stojąca koło Alduina zarumieniła się.
-Dobrze, cieszę się że Lucy jest w dobrych rękach. A ty kochana kim jesteś? -zapytał małą Marvell.
- Nazywam się Wendy Marvell, jestem wychowanką Niebiańskiej Smoczycy Grandine.
- Gajeel Redfox, Żelazny Smoczy Zabójca -odpowiedział zaraz po niebieskowłosej.
-A ty blondynie? Jak się zwiesz -zapytał już ostatniego.
-Jestem Laxus Dreyar, sztuczny Smoczy Zabójca Błyskawicy.
-Czyli nie wychował cię smok?
-Nie, mój ojciec wszczepił mi lakrymę.
-Ahm, tylko tyle informacji o was potrzebuję. Możecie się rozejść -wszyscy kierowali się do wyjścia -Ognisty Smoczy Zabójco, mógłbym prosić na chwilę? -zapytał Alduin. Dragneel spojrzał na Lucy i się uśmiechnął do niej. Mieli właśnie spędzić trochę czasu razem, no ale cóż. Podszedł do smoka.
-O co chodzi? -zapytał.
-Jak bardzo kochasz Lucy? - spytał z poważną miną.
-Kocham ją nad całe życie, obroniłem ją dużo razy i zamierzam jeszcze wiele. Gdy zniknęła na pół roku moje życie straciło sens, nie robiłem nic tylko myślałem o niej. Mógłbym za nią zginąć, chodź wiem że byłaby zła na mnie za to. Zawsze na pierwszym miejscu stawiam ją, potem resztę. To ja zaprowadziłem ją do gildii, to ja zmieniłem całe jej życie. Może jestem idiotą, i gdyby chciała mogłaby znaleźć sobie lepszego. Właśnie dlatego cieszę się każdą chwilą z nią. Za niedługo planuję jej się oświadczyć -uśmiechnął się. Powiedział to co chciał już dawno komuś wygadać -A teraz proszę wybaczyć, ale śpieszę się do Lucy -powiedział i odmaszerował.
-Dobry z niego dzieciak, z tą dwójką wygramy tą bitwę.
***
Na polanie gdzie czekała Heartphillia (już przebrana) zerwał się wiatr. Na niebie można było zobaczyć sylwetkę czarnego smoka, a na jego grzbiecie czarnowłosego chłopaka. Wylądowali. Blondynka pobiegła do chłopaka i rzuciła mu się na szyję.
-Rogue! -zawołała (Lucy, Rogue i Sting po Turnieju Magicznym bardzo się zaprzyjaźnili).
-Cześć Lucy. Co tu robisz? -zapytał lekko zdziwiony. Dziewczyna odsunęła się od niego i zaczęła tłumaczyć.
-... No i dlatego tu jestem -skończyła.
-Czyli to prawda że Sting jest po przeciwnej stronie -zasmuciła się.
-No, nie martw się! Walniemy go mocno w głowę i mu się wszystko poukłada -uśmiechnął się. Dziewczyna odwzajemniła to.
-Rogue -odezwał się czarny smok - pójdę zobaczyć się z resztą. Do później!
- Wszyscy będą w komnacie Króla, przebudziłam go dzisiaj -uśmiechnęła się serdecznie.
-Dziękuje -odpowiedział i pognał w stronę ruin. Zaraz za nim, na polanę wparował Natsu.
-Dzień dobry Panie Natsu! -zawołał czarnowłosy.
- Yo Rogue! Czyżbyś walczył z nami? -zapytał Dragneel.
-Tak, a teraz przepraszam was. Pójdę do mojego pokoju-uśmiechnął się i odszedł.
-No, wreszcie sami -westchnął. Podszedł do blondwłosej i wziął ją na ręce.
-N-Nastu! -zawołała gdy jej nogi odrywały się od ziemi, wtuliła się w tors chłopaka.
-Smocza Zabójczyni a boi się noszenia na rękach -zaśmiał się. Lucy nadymała policzki i odwróciła się od różowowłosego. Szli w tylko jemu znanym kierunku. Po jakiś pięciu minutach dotarli. Była to polana na której czarnooki wcześniej rozmyślał.
-Jak tu pięknie -wyszeptała, lecz wiedziała że chłopak ją usłyszy. Położył ją na ziemię, leżała na plecach. On usiadł na niej w rozkroku, schylił się nad nią. Jego oddech pieścił jej szyję, a ona drżała.
-Już ci przeszło? -zaśmiał się.
-Taa -nie zdążyła bo przerwał jej Dragneel. Całowali się długo i namiętnie, tęsknili za sobą, to było widać na kilometr. Położyła swoje ręce na jego plecach i delikatnie je głaskała. On całował każdy niezakryty skrawek jej ciała, nagle zaczął ściągać jej koszulkę. Udało mu się. Ona nie pozostając mu dłużna zdjęła jego kamizelkę.
     DOKOŃCZĘ W ROZDZIALE 10!
___________________________________
Przepraszam że tak późno! Pakowałam siostrę i mi zeszło troszkę długo. Co do jutrzejszego rozdziału, nie wiem czy się pojawi o sensownej godzinie. Jadę siostrę na studia wprowadzić. To chyba na tyle. Dziś bez obrazka.
                              BAAAAY~!♥

1 komentarz:

  1. No nie mogę. Lucy smoczy zabójca?! Już to widzę. Takie ryk gwiezdnego smoka mmmm

    OdpowiedzUsuń