DODAJĘ DZIŚ BO MAM TAKI KAPRYS!
Niby dzień jak co dzień. Słońce wzeszło, a za parę godzin zajdzie. Każdy kto wstał, zaraz pójdzie spać. Taka nędzna logika tego świata... Kuźwa! O czym ja tu piszę. W pewnym domu, pewien osiemnastoletni chłopak wybierał ubrania na dziś. Nie codziennie jego najlepsza przyjaciółka ma urodziny. Koło osiemnastolatka latał mały niebieski kotek.
-Natsuu~! Spóźnimy się! -narzekał kociak.
-Eh, jak będę źle wyglądał to twoja wina -porwał z szafy czarną koszulkę, ciemno-czerwone spodnie i dżinsową kamizelkę (Z napisem Paramore♥). Ubrał się i uczesał. Teraz można było stwierdzić że jest przystojny, zmienił się jak Kopciuszek (nie mogłam tego nie napisać) -Dobra, chodźmy! -zawołał. Podszedł jeszcze do szafy i wyciągnął z niej małe pudełeczko. 'Mam nadzieję że się jej spodoba' myślał.
***
Byli już pod gildią, dało się usłyszeć śpiewanie i krzyki. Podszedł do drzwi i uchylił je. Wszystkie oczy skierowały się na niego, ale najbardziej zależało mu na parze brązowych tęczówek. Zauważył je, te oczy i ich właścicielkę.
-Wszystkiego najlepszego Lucy! -krzyknął razem ze swoim kotowatym towarzyszem. Blondwłosa podbiegła do nich i mocno przytuliła. Odwzajemnili gest.
-Dziękuje -wyszeptała. Puściła ich. Już chciała się odwracać i iść do reszty magów lecz coś ją powstrzymało.
-A prezent? No chyba że nie chcesz - wyszczerzył się. Odwróciła się do niego przodem. On ujął jej drobną dłoń i położył na niej pudełeczko. Ta otworzyła je, a na jej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. W owym pakunku znajdowały się kolczyki złote kolczyki z bursztynami. Bursztyny były koloru oczu Heartfilli.
-Dziękuje -pocałowała każdego w policzek. Policzki różowowłosego przybrały kolor jego włosów. Wszyscy zauważyli to i zaczęli się śmiać.
***
Minęło już dobre parę godzin. Niektórzy leżeli zapici pod stołem, zaś inni nadal trzeźwi rozmawiali ze sobą.
-Właśnie Natsu, coś się tak dziś wystroił? Hm? -zapytała Mirajane. Piękne oczęta wszystkich dziewczyn patrzyły się na niego. On zarumienił się.
-N-nie codziennie Lucy ma urodziny. A jako że to jej pierwsze tutaj -zaczął się tłumaczyć.
-Natsu, a gdzie kupiłeś te kolczyki? Są super -spytała mała niebieskowłosa.
-A tego nie mogę powiedzieć, to będzie moja słodka tajemnica -uśmiechnął się chytrze. Nie mógł przecież powiedzieć, że jechał na drugi koniec Fiore żeby je kupić. Następne godziny rozmowy szybko im zleciały. Było już około 23.30, większość już wróciła do domu. Została tylko mała grupka. Blondwłosa ziewnęła i rozciągnęła się.
-Ja już będę lecieć, dzięki za dzisiaj. Dobranoc -uśmiechnęła się.
-Zaczekaj, odprowadzę cię -podszedł do niej i razem wyszli.
-Jejuuuu, jacy oni są razem słodcy -ekscytowała się Levy.
-Pasują do siebie, szkoda że żadne nie zrobi pierwszego kroku -westchnęła Bisca. W oczach Miry i Erzy pojawiły się niebezpieczne iskierki.
***
Szli w ciszy. Ona patrzyła w gwiazdy, a on na swoją 'gwiazdkę'. Nikt nie chciał przerwać tej ciszy. Jednak ktoś się odważył.
-Ładnie ci w tych kolczykach -uśmiechnął się. Blondwłosa odwróciła się do niego i ukazała swoje zaczerwienione policzki.
-Dziękuje-wypowiedziała cicho, lecz wiedziała że Smoczy Zabójca ją usłyszy. Po paru minutach byli już przy domu Heartfilli. Ucałowała chłopaka w policzek i skryła się za drzwiami. On powoli odchodził, pogrążony w myślach.
-Nawet nie wiesz jak ja cię kocham -westchnął cichutko. Szedł przyśpieszonym krokiem, chciał udać się do krainy Morfeusza. Znaczy nie był zmęczony, ale tam mógł być z brązowooką. W jego domu mały kociak spał już na kanapie. Osiemnastolatek położył się na hamaku i tonął w snach.
***
Wstał około godziny szóstej. Było za wcześnie by pójść do gildii, postanowił przejść się po mieście. Przechodził koło katedry, parku. Chodził już tak 2godziny, stwierdził że pójdzie obudzić blondwłosą przyjaciółkę. Posmutniał. TYLKO przyjaciółkę. Był pod jej domem, zawahał się. 'Co jeśli woli kogoś innego, a ja tylko przeszkadzam?' pytał się w myślach. Pokręcił głową i wspiął się do okna. Jej łóżko znajdowało się zaraz pod oknem, więc wystarczyło tylko wejść na nie by ją obudzić. On rozsiadł się na fotelu, a ona usiadła na łóżku.
-Co cię tak na poranne odwiedziny zaszło? -zapytała lekko zdenerwowana.
-Obudziłem się dziś wcześnie, i jakoś tak wyszło -podrapał się w tył głowy i wyszczerzył kły.
-Eh, to poczekaj tu. Ja się przebiorę i pójdziemy razem do gildii -wstała leniwie i pomaszerowała do łazienki. Rozebrała się, już chciała wchodzić do wanny, ale przypomniała sobie że nie wzięła ubrań. Owinęła się ręcznikiem i szybciutko czmychnęła do pokoju. Dragneel spojrzał w jej stronę lecz nie mógł się napatrzeć, dostał zwiniętą koszulką miedzy oczy (Musiałam, gomen xD).
-Nie ładnie jest tak patrzeć -zaśmiała się i znów zniknęła w łazience. On zaczął rozglądać się po pokoju. Miała w nim dużo zdjęć, to z misji, to z jakiejś imprezy.
-Lucy~? -zaczął niepewnie.
-Tak~?- zapytała swoim melodyjnym głosem. Mógłby słuchać go godzinami.
-Jak tam z czynszem? -Dziewczyna przez chwilę nie odpowiadała. Szybko wyszła z wanny, ubrała się i uczesała. W uszach miała bursztynowe kolczyki. Stanęła w drzwiach.
-Co tak siedzisz? Trzeba iść na misję! -zawołała. Podeszła do niego i zaczęła ciągnąć za rękę. Nie ukrywał że podobało mu się.
***
Byli już w gildii, przy tablicy. Dołączył do nich Happy i razem coś wybierali.
-Może to? -zaproponował różowowłosy. Heartfillia wzięła kartkę i szybciutko przeczytała.
-Nie jest za prosta? -zapytała lecz nie usłyszała odpowiedzi. Drzwi gildii otworzyły się, a w nich pojawił się czarnowłosy mężczyzna. Ubrany był w drogi garnitur, a za nim stała niska blondwłosa służąca.
-Dzień Dobry. Moje najszczersze przeprosiny że przeszkadzam. Jestem tu w celu odszukania mojej narzeczonej. Podobno jest magiem z tej gildii, nazywa się Lucy -dziewczyna o której mowa podbiegła do barierki i wielkimi oczyma patrzyła na niego.
-To chyba jakieś nieporozumienie! -krzyknęła Heartfillia. Różowowłosy stał oszołomiony i niecierpliwie czekał na wyjaśnienia.
-Witaj Kochana -uśmiechnął się uwodzicielsko- Twój ojciec obiecał mi ciebie, więc przyszedłem. Nie cieszysz się? -ona niepewnie zeszła po schodach. Stanęła przed mężczyzną. Ukłoniła się nisko.
-Przepraszam, ale nie zostałam poinformowana. Niestety muszę odrzucić pańską propozycję -powiedziała i wyprostowała się -A teraz proszę o opuszczenie gildii. Myślę że nie jest tu dla Pana bezpiecznie -popatrzyła na Salamandra, a jego oczy wyrażały chęć mordu. Delikatnie uśmiechnęła się. Niestety mężczyzna nie posłuchał rady, zaczął ciągnąć dziewczynę za rękę.
-Przykro mi, ale teraz należysz do mnie. Jeszcze raz przepraszam za zrobienie zamieszania -Lucy patrzyła na wszystkich błagalnym wzrokiem. Nie musiała długo czekać na reakcję. Dragneel zapalił się cały, podbiegł do czarnowłosego i przypalił mu kończynę którą trzymał blondwłosą. Złapał dziewczynę i postawił za sobą.
-Widzę że nie nauczono pana słuchać ze zrozumieniem -zaśmiał się, a cała gildia z nim- Lucy należy teraz do Fairy Tail, i nie zamierzamy jej tak łatwo oddać! - do różowowłosego podszedł mag lodu i Tytania.
-Dobrze gadasz płomyczku! -zawołał Gray.
-Co żeś powiedział gołodupcu!? -wrzasnął Natsu.
-Eh, głośnych masz znajomych. Masz tydzień czasu -podał jej białą kopertę - jak się nie zjawisz to zniszczę tą gildię -wyszedł trzaskając drzwiami. Blondynka upadła na kolana i zaczęła łkać. Ognisty Smoczy Zabójca podszedł do niej, kucnął koło niej i mocno przytulił.
-Cii, będzie dobrze -pogłaskał ją po głowie. Ona odepchnęła lekko chłopaka i wybiegła z gildii. Zielonooki chciał iść za nią, jednak zatrzymała go Scarlet.
-Zostaw ją, musi pobyć sama
***
Biegła już parę dobrych minut, była już lekko zmęczona. Usiadła na brzegu kanału i zaczęła płakać. Nie wiedziała co ma zrobić. Nie chciała zostawiać gildii, ani jego. Siedziała już tak godzinę, może nawet dwie. Wstała, otrzepała się i ruszyła w stronę swojego mieszkania. W drzwiach stała właścicielka. Gdy zobaczyła stan blondwłosej odsunęła się od wejścia i pozwoliła jej wejść. Lucy podeszła do łóżka i bezwładnie na nie upadła. Znów zaczęła szlochać. Nie wiedziała nawet kiedy zasnęła. Obudziła się wczesnym rankiem. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to że zielonooki spał w jej łóżku.
-Natsu! Ile razy ci mówiłam żebyś nie spał w moim łóżku! -wrzasnęła mu do ucha. On aż podskoczył. Przetarł oczy i popatrzył na nią jak na idiotkę.
-Widzę że już masz lepszy humor. To co, idziemy na misję? -zapytał. Blondwłosa wywlekła się z łóżka.
-Nie mogę, muszę jechać do mojego domu i przeszukać papiery ojca -powiedziała smutno.
-Chyba nie myślisz że pojedziesz tam sama! Jadę z tobą - był poważny. Dziewczyna wydukała małe 'dziękuje' i czmychnęła do łazienki. Słyszał lanie wody i zsuwanie się ubrań. W tym momencie przeklinał swoje czułe zmysły, bowiem wyobrażał sobie różne rzeczy.
-A właśnie, gdzie zgubiłeś Happy'ego? -zawołała z łazienki.
-Przyszliśmy tu razem, ale poleciał do gildii -odpowiedział. Wyszła z łazienki, ubrana i uczesana.
-Pewnie nie jadłeś śniadania, ale zjemy w gildii.
***
Po paru minutach byli w gildii, siedzieli przy stoliku i jedli. Chłopaka nie było widać zza sterty jedzenia, co wyglądało dość śmiesznie. Do nich przyleciał mały niebieski koteczek.
-Cześć Lucy! -pomachał łapką i usiadł na stole.
-Ohayou Happy -mówiąc to skończyła jeść. Wstała od stołu, poprawiła ubranie i odniosła talerz do baru -Ja pójdę się spakować. Spotkajmy się pod gildią za godzinę, pójdziemy pieszo po to niedaleko -pomachała i uśmiechnęła się.
-Gdzie jedziecie? I dlaczego bez mnie? Chcesz mnie zostawić? -zapytał smutno. Chłopak pogłaskał kotka po głowie.
-Coś ty. Jadę z Lucy do jej domu, nie chcę by ją zabrał ten dupek -na jego twarzy pojawiły się delikatne rumieńce.
-TY JĄ LUUUUBISZ! -stwierdził kotek, a cała gildia spojrzała na nich. Różowowłosy zaczął gonić swojego przyjaciela.
___________________________________________
Pierwszy rozdział gotowy! Jest do dupy ale kupa! To następnej notki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz