Wybrali prostą misję. Musieli iść do jaskini i wyeliminować paru magów. Tym razem zostawili Happy'ego, randkował z Charlą.
-Rin, tak właściwie to jakiej magii używasz? -zapytał Salamander.
-Jestem Wodnym Smoczym Zabójcą, a pan Ognistym?
-Skąd wiesz? -spytał zdziwiony.
-Lucy mi powiedziała -uśmiechnął się i wskazał na Heartfillię która męczy się z plecakiem.
-Daj ten plecak, eh -różowowłosy znów niósł jej torbę.
-Dziękuje -stanęła na palcach i pocałowała go w policzek. Ten zarumienił się i przyśpieszył kroku. Resztę drogi szli w ciszy. Dotarli do jaskini, Dragneel zapalił palec i poszli wgłąb. Lucy trzymała rękę na kluchach. Nagle koło jej twarzy przeleciała strzała, szybko wyciągnęła bat i trzasnęła nim o ziemię. Zapaliło się światło, a różowowłosy zapalił się ogniem. Rin stanął lekko z tyłu, nie miał bowiem dużej wiedzy o walce.
-Ale się napaliłem! -wykrzyczał Ognisty Smoczy Zabójca i popędził na wrogów. Padali jak muchy, zielonooki nawet nie mógł się zabawić. Czerwonowłosy stał z wielkimi oczyma. Podeszła do niego blondwłosa.
-Nie widziałeś go jeszcze w akcji -poklepała go po ramieniu.
-Nawet się człowiek nie zabawi -westchnął- Wracajmy do gildii.
-Jest za późno, rozłóżmy namiot -dodał szybciutko Rin.
-Dobry pomysł -stwierdziła dziewczyna. Natsu zaczął rozpalać ognisko, a reszta rozkładała namiot. Szło im to... marnie.
-Co ty pierwszy raz namiot rozkładasz? -zapytała lekko podirytowana Heartfillia.
-Chyba ty! -odburknął chłopak z żółtymi oczętami. Po pół godzinie wszystko było gotowe. Na pierwszą wartę poszedł Salamander. Siedział już sam z godzinkę, nagle z namiotu wyszła blondwłosa.
-Coś się stało? -zapytał troskliwie. Ta przysiadła się do niego i ciężko westchnęła.
-Rin tak chrapie że się spać nie da. -Różowowłosy wybuchł śmiechem. Blondynka oparła głowę o jego ramie. On zarumienił się. Po chwili obydwoje zasnęli. Rano obudził ich śmiech złotookiego.
-Przepraszam -powiedziała i wskoczyła do namiotu po bluzę.
-Tylko przyjaciele? Haha -dalej śmiał się chłopak.
-No niestety -odpowiedział zielonooki.
***
-Masz tutaj 1/3 klejnotów. Dzięki za misję! -krzyknęła i pobiegła w stronę domu. Dragneel pożegnał się z Rin'em i poszedł w stronę sklepów. Na każdej wystawie były już prezenty walentynkowe. 'No tak, za 2dni walentynki. Może dałbym coś Lucy?' pomyślał. Wszedł do pierwszego, lepszego sklepu jubilerskiego. Rozejrzał się po biżuterii, jednak nic mu nie wpadło w oko.
-Dzień dobry. Pomóc w czymś? -zza lady wyszła sprzedawczyni.
-Szukam prezentu dla... przyjaciółki -mówiąc to posmutniał lekko.
-A jak ona wygląda?
-Blondynka z dużymi brązowymi oczami.Ma na imię Lucy -Sprzedawczyni zniknęła za ladą a po chwili wróciła. W ręce trzymała malutkie pudełeczko.
-Myślę że to będzie pasowało- uśmiechnęła się i podała chłopakowi pudełko. Był w nim złoty wisiorek z napisem 'Lucy'. Uśmiechnął się pod nosem.
-Może być, ile kosztuje?
-20tyś kryształów -chciał krzyczeć teraz z radości. Właśnie tyle dostał za misje. -Dziękuje!
***
Leniwie wygramoliła się z łóżka. Spojrzała na kalendarz, westchnęła. Poszła do łazienki. Gdy brała kąpiel olśniło ją. 'Mogę dać Natsu czekoladki!' pomyślała. Ubrała się w białą sukienkę i szybko ruszyła na zakupy. Kupiła wszystko co niezbędne. Zaczęła robić czekoladki. Nagle do jej mieszkania ktoś zapukał. Wytarła ręce i poszła otworzyć. Była to Erza.
-Cześć Lucy, mogę wejść? -zapytała.
-Jasne, ale chodźmy do kuchni. Robię czekoladki -uśmiechnęła się i poszły do kuchni. Blondynka wróciła do zaprzestanej czynności, a Scarlet zasiadła na krześle obok.
-Lucy, bo ja przyszłam pogadać -zaczerwieniła się.
-A o czym?
-Bo wypuścili Jelalla -w tym momencie Heartfillia upuściła łyżkę.
-Naprawdę?! Gratuluję! Będziecie mogli się spotykać! -ucieszyła się i podniosła łyżkę.
-No właśnie wiem, ale nie wiem jak mu to powiedzieć! -załamała się.
-Idźcie gdzieś na spacer lub coś. Albo mogę dać ci trochę czekoladek -uśmiechnęła się.
-A właśnie dla kogo te czekoladki? -zapytała podejrzliwie.
-D-dla Natsu -teraz to blondwłosa się zarumieniła.
-Wiedziałam że się kochacie! -krzyknęła uradowana.
-Erza! Nie tak głośno, jeszcze usłyszy z drugiego końca Magnolii -zaśmiała się.
-To jakbyś mogła zrobić też dla mnie te czekoladki -zaczęła Scarlet.
-Jasne. Spotkałam też Juvię i Levy i robię dla nich.
***
Nadszedł ten dzień, Walentynki... Wstała szybko rano, ubrała się, zabrała czekoladki i popędziła w stronę Wróżkowych Wzgórz. Każdej dziewczynie dała obiecane słodycze, swoje schowała do torebki. Poszła w stronę gildii, a tam usiadła przy barze.
-Ohayou Lucy! -przywitała się Mira.
-Cześć Mira, widziałaś Natsu? -zapytała blondwłosa.
-Nie, dziś jeszcze nie. Czyżbyś chciała mu coś dać, hm?
-Demonica Mira wróciła! -zaśmiała się. Drzwi do gildii uchyliły się, przez nie wszedł złotooki. -Cześć Rin! -pomachały mu.
-Cześć. Wesołych -powiedział i usiadł obok.
-Nawzajem.
-Dobrze że nie ma Lokiego, byłby tu taki tłum -westchnęła Mirajane.
-Zawsze można go przywołać -wybuchnęły śmiechem. Czerwonowłosy siedział i dziwnie na nie patrzył.
-A Loki to? -zapytał.
-Jeden członek gildii, łamacz damskich serc oraz mój gwiezdny duch -odpowiedziała mu.
(U NATSU)
Szedł szczęśliwy do gildii. W kieszeni kamizelki miał podarunek dla brązowookiej. Naokoło widział same pary. 'My też tak będziemy, hyhy' uśmiechnął się pod nosem.
-Natsu? Wszystko w porządku? -zapytał zmartwiony exeed.
-W jak najlepszym! -wykrzyczał.
***
Drzwi gildii otworzyły się z wielkim trzaskiem, wszedł właśnie Dragneel. Heartfillia zeszła z krzesła i pomaszerowała w jego stronę.
-Cześć Lucy, możemy pogadać? -spytał się jej.
-T-tak -powiedziała nieśmiało. Wyszli na przód gildii. Wszyscy zebrani podeszli do drzwi i podsłuchiwali rozmowę. Blondwłosa otworzyła torebkę i wyciągnęła z niej czekoladki.
-Wesołych Walentynek! -podała mu je. On zarumienił się.
-Dzięki, ja też mam coś dla ciebie. Odwróć się -jak kazał tak zrobiła. On założył na jej szyję złoty wisiorek. Dziewczyna spojrzała na niego i się uśmiechnęła.
-Dziękuje -pocałowała Dragneela w policzek.
-Tylko w policzek? -zaśmiał się. Ona odwróciła się na pięcie.
-Jak zasłużysz to pomyślę- weszła do gildii. Różowowłosy stał tam sam i zamyślił się.
-Lu-chan! Lu-chan! -podbiegła do blondwłosej Levy- O czym rozmawialiście?
-A nic takiego -uśmiechnęła się i poszła do baru.
-Ojejku! Ale ładny! -zachwycała się Mira -Natsu mnie po prostu zadziwia.
-Jak chce to potrafi -zaśmiała się Erza. Resztę dnia spędziły na rozmowach o błahostkach. Był już późny wieczór, a Heartfillia zbierała się do domu.
-Pa! -zawołała wszystkim. Zielonooki podbiegł do niej.
-Odprowadzę cię.
-Dzięki -uśmiechnęła się.
***
Szli bocznymi uliczkami by nie wpadać na ludzi. Nawet na takich ulicach wisiały serca i kwiaty. Natsu podszedł do jednej donicy z kwiatami i zerwał jeden.
-Proszę -podał go Lucy. Ona zarumieniła się.
-Dziękuje -puściła mu oczko. Wplotła kwiat we włosy. Po chwili byli już pod domem dziewczyny. Podeszła do niego i pocałowała w usta -Zasłużyłeś -powiedziała i zniknęła za drzwiami. Chłopak stał oszołomiony. Nadal czuł jej usta na swoich. Uśmiechnął się pod nosem i ruszył w stronę swojego miejsca zamieszkania. Delikatnie otworzył drzwi, jednak na marne. Kotek nie spał.
-Coś taki szczęśliwy Natsu? -zapytał zaciekawiony.
-A nic takiego -uśmiechnął się. Poszedł do łazienki, umył się i poszedł spać.
***
Słońce już dawno było na niebie. On szczęśliwy spacerkiem razem z exeedem szedł do blondynki. Wolałby iść sam, no ale cóż.
-Happy, może dziś wejdziemy przez drzwi? -zapytał.
-Będzie zaskoczona! Aye sir! -zawołał kotek. Byli już przy mieszkaniu, weszli po schodach i delikatnie zapukali do drzwi. Słyszeli kroki blondwłosej. Otworzyła drzwi. Ubrana była w za dużą koszulkę z Panic at the Disco, skarpety za kolano, ale nie miała spodni.
-Natsu? Happy? Macie gorączkę? -zapytała zdziwiona.
-Nie, postanowiliśmy zrobić ci niespodziankę -wyszczerzył kły.
-Wchodźcie, jak widzicie ja się ubieram -zaprosiła ich do środka. Rozsiedli się na fotelach. Ona czmychnęła do łazienki. Wróciła po 7minutach. Teraz miała na sobie zieloną koszulkę z napisem Summer♥, czarne rurki i ciemnoczerwoną bluzę na to.
-Czy mam jakoś odebrać ten napis na koszulce? -zaśmiał się chłopak (po jap. Natsu znaczy Lato, po.ang Summer- Lato). Ta pokazała mu język i zapięła bluzę. Kotek prawie pękł ze śmiechu.
___________________________________________
OHAYOU! trzeci rozdział gotowy! Wydaje mi się że jest spoko. Dzięki za przeczytanie, do następnej notki ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz