Wszystko pisane jest jakby opowiadał to Natsu!
Stoimy na pięknej polanie. Słońce gładzi naszą skórę, a wiatr rozwiewa twoje włosy. Jak zaczarowany patrzyłem w twoje brązowe tęczówki, a ty w moje. Musnęłaś moje wargi, po czym ja wpiłem się w twoje łapczywie. Namiętny pocałunek trwał długo. Odkleiliśmy się od siebie, a ty uśmiechnęłaś się. Nagle czerwona ciecz prysnęła na wszystkie strony. Miecz wbił się w twoje plecy, wychodząc z brzucha. Zamaskowany mężczyzna, który wbił broń śmiał się jak szalony. Upadłaś na podłogę. Szybko usiadłem koło ciebie. Wziąłem cię w moje ramiona, a łzy leciały po moich policzkach. Płakałem. Tak. Pierwszy raz od dawna płakałem. Chociaż obiecałem sobie, że już nie będę.
-Proszę, Lucy! Nie umieraj! Nie zostawiaj mnie samego! Proszę... -wrzeszczałem jak szalony. Ty resztką sił uśmiechnęłaś się i powiedziałaś ciche 'Aishiteru" (jap. Kocham cię, takie najmocniejsze, dla najważniejszej osoby). Twój zabójca dawno zniknął, a ja przytulam twoje martwe ciało. Patrzysz na mnie, nie? Razem z twoimi rodzicami oraz zapewne moimi.
-Natsu! Obudź się! -usłyszałem krzyk. Przestraszony otworzyłem oczy. Byłem zlany zimnym potem, a moje oczy były wielkości talerzy. Bez chwili namysłu przytuliłem blondwłosą. Zdziwiła się, lecz oddała gest.
-Całe szczęście, żyjesz... -wyszeptałem. Ona najwyraźniej usłyszała to, bo zaśmiała się.
-I jeszcze nie zamierzam umierać. A teraz proponuję żebyś zjadł i poszlibyśmy do gildii. W końcu jutro mamy Fantazję! -zawołała uradowana. Puściliśmy się, wyślizgnąłem się z łóżka i zrobiłem co mi zaproponowała. Po chwili byłem gotowy. Lucy siedziała na łóżku i czytała książkę. Podszedłem do niej i położyłem moją głowę na jej ramieniu. Zamknęła powieść i popatrzyła na mnie.
-Luuucy~? -zacząłem niepewnie. W odpowiedzi usłyszałem ciche 'hm?', więc uznałem że mogę mówić dalej -Bo wiesz... Trzeba jakoś gildii... i w ogóle -mówiłem raz głośniej, raz ciszej. Ledwo składałem zdania z zakłopotania.
-Im nie trzeba nic mówić, sami się domyślą. Albo Happy nas kiedyś przyłapie -zaśmiała się. W sumie miała rację, zwykle też zachowywaliśmy się jak para. No, nie całowaliśmy się itp., ale nadal byliśmy nie rozłączni. -To co, idziemy?
-Jasne, pobiłbym się z Mrożonką -powiedziałem żartobliwie. Ona zachichotała i wstała. Moja głowa, która była na jej ramieniu spadła na poduszkę. Warknąłem pod nosem i podniosłem swój zacny tyłeczek. Wyszliśmy i skierowaliśmy swoje kroki do gildii. Złapaliśmy się za ręce i uśmiechaliśmy się do siebie. Przed naszym drugim domem puściliśmy się i otworzyliśmy drzwi. Ja poszedłem w stronę bójki, a blondynka do śmiejących się dziewczyn. Jak zwykle bójka trwała wiele godzin. Niektóre części budynku były zamrożone, podpalone albo po prostu zniszczone. Lekko znudzony usiadłem koło Lucy. Oparłem głowę o blat i westchnąłem. Blondynka nie zwróciła nawet na mnie uwagi, bo słuchała małej Levy mówiącej o Gajeel'u. Co ona w nim widziała? Kiedyś prawie ja zabił... nieważne... Drzwi gildii uchyliły się, a przez nie wszedł około 13letni chłopak. Jakimś dziwnym trafem przypominał Lucy, miał tylko niebieskie oczy...
-Dzień dobry! -zawołał- Szukam mojej siostrzyczki, podobno jest tutaj magiem.
-A wiesz jak się nazywa? -spytała Mirajane. Wszystkie oczy były skierowane na chłopca.
-Nazywa się, przynajmniej tak usłyszałem, Lucy. Lucy Heartfillia -wszystkim rozszerzyły się oczy. Przecież ona nie miała rodzeństwa, rodziców już też. Dziewczyna o której była mowa zeszła z krzesła i podeszła do małego.
-A-ale jak to możliwe? -spytała nieśmiało.
-B-bo mój tata, znaczy nasz... zaraz po twojej ucieczce znów ożenił się. Potem urodziłem się ja, a rodzice umarli w wypadku. Opiekowała się mną pani Spetto, a zanim umarła powiedziała, że mam cię znaleźć -wytłumaczył. Po policzkach dziewczyny spływały łzy.
-A-a jak się nazywasz? -wyszlochała. Chciałem do niej podejść, przytulić lecz tylko bym przeszkadzał. Słuchałem dalej rozmowy.
-Jestem Rin Heartfillia, Wodny Zabójca Bogów oraz twój nowy wrzód na tyłku -zaśmiał się, jak zresztą cała gildia. Młody ma gadane, chyba się zaprzyjaźnimy. Brązowooka otarła łzy i uśmiechnęła się.
-Miło mi cię poznać, braciszku! -zawołała i przytuliła się do blondyna. Zaskoczył się, lecz oddał gest. Uroczo to wyglądało. Też bym chciał żeby mnie tak przytuliła, eh. Po chwili odkleili się od siebie -To my będziemy lecieć, muszę mu miejsce u mnie zrobić. Pa!
-Lucy, czekaj! Pójdę z wami -krzyknąłem.
-Aye sir! - potwierdził Happy. Właśnie, gdzie on wczoraj zniknął. Skubany...
______________________________________________
YO~! Dziękuje za czytanie moich wypocin. W rozdziale pojawia się nowa postać, którą kocham całym sercem. Zrobiłam go na wzór mojego ideału, więc to pewnie dlatego :D Rinuś wygląda tak:
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
KAWAIIIIIIIIIIIIIIIIII♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡ ♡•♡
OdpowiedzUsuń