Stali przed wejściem do gildii, odwróceni do siebie plecami. Dostali niezłą burdę od mistrza, urządzając 'małą' gonitwę zniszczyli 1/4 budynku. Po paru chwilach podbiegła do nich blondynka, chłopakom poprawił się humor.
-Gotowi? -zapytała.
-Aye sir! -zawołał niebieski kotek. Ruszyli przed siebie. Heartfillia szła lekko z tyłu, przytłaczał ją ciężar torby. Różowowłosy zauważył to, podszedł do niej i wziął torbę. Ona zarumieniła się i powiedziała ciche 'dziękuje'.
-Ona cię luubi! -stwierdził exeed. Magowie popatrzyli na siebie i uśmiechnęli się. Nikt nie miał najmniejszej ochoty na kłócenie się, mieli ważniejsze rzeczy do roboty. Po drodze Happy paplał coś o rybkach, jednak nikt go nie słuchał. Po paru godzinach doszli na miejsce. Był to ogromny dom, wręcz pałacyk. Koło niego były wielkie ogrody, nie wyglądały już tak pięknie ale nadal zachwycały oczy. Podeszli do głównych drzwi, zapukali, a w nich pojawiła się starsza pani.
-Panienka Lucy! -zawołała i przytuliła się do blondynki.
-Dzień dobry Pani Spetto -powiedziała. Gospodyni odkleiła się od dziewczyny i spojrzała w kierunku chłopaka i kota.
-Dobry -przywitał się różowowłosy i wyszczerzył kły.
-To Panienki? -zapytała.
-To Natsu i Happy. Moi przyjaciele z gildii. Przyjechali ze mną żaby mi pomóc -uśmiechnęła się.
-A właściwie co panienka tu robi? -spytała Staruszka.
-Muszę przeszukać papiery ojca. Jakiś snob powiedział że jestem jego narzeczoną. Może wie pani coś o tym?
-Chodźcie do salonu, tam pogadamy -powiedziała i wskazała ręką na drzwi.
***
Siedzieli z wielkimi oczyma, skupiali się nad każdym słowem Pani Spetto. Po policzkach blondynki leciały łzy, po czym skapywały na jej nogi.
-Czyli ojciec Lucy obiecał ją komuś za pieniądze?- zdziwił się Natsu. Staruszka spuściła głowę.
-Tak -wydukała z siebie. W tym czasie Lucy otarła łzy i wstała. Popatrzyli na nią zdziwieni.
-Muszę znaleźć ten papier. Jeśli zapłacę mu powinnam być wolna -uśmiechnęła się i poszła w kierunku schodów. Zielonooki ruszył za nią. Happy został z panią Spetto i rozmawiali o rybkach.
***
Szukali już z trzy godziny, nic nie znaleźli.
-Eh, chyba jednak nic z tego -westchnęła Heartfillia. Dragneel spojrzał na nią.
-Mag Fairy tail nigdy się nie poddaje! -zawołał. Poprawił tym jej humor. Wrócili do szukania. Minęło 30minut.
-MAM! -krzyknęła uradowana blondwłosa. Zaczęła czytać papier, a jej twarz zaczęła przybierać dziwne wyrazy -Nigdy tyle nie zapłacę -upadła na kolana.
-Eh, pokaż to -wziął kartkę, przeczytał, a jego oczy powiększyły się 10razy. Przetarł je i jeszcze raz spojrzał na papier, ale teraz się uśmiechnął -No co ty! Kosztujesz tylko milion klejnotów! Jak gildia nam pomoże to się uda! -kucnął przy niej i mocno przytulił. Oddała uścisk. Gdy oni się tak przytulali, do gabinetu wleciał niebieski kotek. Zakrył łapkami usta i wykrzyczał.
-WY SIĘ LUBICIE! - magowie zarumienili się i puścili. Chłopak podrapał się po tyle głowy i uśmiechnął.
-No to co, możemy wracać do gildii.
***
Gdy wkroczyli do Magnolii był już późny wieczór. Po paru chwilach znajdowali się pod domem Lucy.
-Późno już jest, może zostaniecie na noc? -zapytała nieśmiało. Oni skinęli głową i weszli razem z nią. Ona rzuciła się na łóżko i ciężko westchnęła. Kotek położył się koło niej, a chłopak położył się na kanapie. Nawet nie wiedzieli kiedy zasnęli.
***
Wczesnym rankiem byli już w gildii, stali razem na scenie i czekali aż pojawi się większość magów. Nadeszło to dość szybko. Wszyscy usiedli przy stolikach i czekali na przemówienie.
-Witajcie Przyjaciele! Mam do was wielką prośbę -zaczęła powoli- Pamiętacie zdarzenie sprzed kilku dni? O to właśnie chodzi. Znalazłam w moim domu papier, okazało się że mój ojciec dostał za mnie milion klejnotów -wszyscy otworzyli szerzej oczy, a magowie na scenie ukłonili się nisko -Dlatego chciałabym prosić o pomoc w uzbieraniu tych pieniędzy!
-A po co tak oficjalnie! Jasne że pomożemy! -krzyknął Gray
-Ale wyzwanie! -zawołał Max. Różowowłosy i blondynka wyprostowali się, z jej oczu zaczęły lecieć łzy.
-Dziękuje -wyszlochała. Zielonooki przytulił ją jedną ręką. Popatrzyła na niego i uśmiechnęła się.
-Ale się napaliliśmy -zaśmiali się wszyscy.
***
Wszyscy bardzo zaangażowali się w pomoc blondynce. Mieli jeszcze jeden dzień. Zebrali już 900tysięcy klejnotów, brakowało im już tylko 100tyś. W gildii codziennie była tylko Mirajane i Mistrz, reszta przychodziła tylko na chwilę żeby zabrać misję i uciec dalej. Dziś wieczorem Heartfillia miała jechać do swojego 'narzeczonego' i dać mu pieniądze. Wyczekiwany wieczór nastał bardzo szybko. Cała 'rodzina' zebrała się w budynku. Blondynka dziękowała każdemu z osobna, niektórym dawała buziaki w policzek, innych przytulała. Dragneel uparł się że pojedzie z nią, więc razem z nim jechali do posiadłości w Crocus. Zapukali tam do drzwi, otworzył im sam czarnowłosy.
-Dobry wieczór Panie Kurozawa.
-No, wiedziałem że się zjawisz. Ale po co ci on? -wskazał na różowowłosego.
-Uparł się żeby ze mną jechać, przepraszam -ukłoniła się delikatnie. On gestem ręki zaprosił ich do środka. Rezydencja była piękna, urządzona we włoskim stylu. Weszli do gabinetu. Czarnowłosy usiadł za biurkiem, a magowie na kanapie. Blondwłosa wyciągnęła dosyć duży woreczek i położyła go na stole.
-Przeczytałam papiery mojego ojca. Drobnym druczkiem było napisane, że jeśli odda się pieniądze zaręczyny będą zerwane. Oto one -uśmiechnęła się serdecznie.
-I myślisz że pozwolę ci odejść? -zaśmiał się.
-Umowa to umowa, przykro mi. Natsu, wychodzimy. Przepraszamy za najście -machnęła ręką na pożegnanie i wstała. Jej nogi oderwały się od ziemi. Uniósł ją sługa Kurozawy i posadził znów na kanapie. W Dragneelu zaczęło się gotować, teraz on wziął Heartfillię na ręce i wyskoczył z nią przez okno.
-Przepraszam, ale ona jest moja! -wykrzyczał spadając. Blondwłosa z przerażenia wtuliła się w tors chłopaka. Wpadli do jeziora.
-Jak chcesz się zabić to nie wciągaj mnie w to! -ryknęła na niego. On zaczął się śmiać.
-Wracajmy do domu -wstał i podał dłoń dziewczynie.
***
Następnego ranka byli już w gildii, siedzieli i opowiadali o wczorajszej przygodzie.
-Apsik! -kichnęła Lucy. Pociągnęła nosem i zapięła bluzę- I przez niego będę chora -westchnęła.
-Oj Lu-chan, chodź pójdę z tobą do apteki -Levy wstała i chwyciła blondwłosą za rękę. Wybiegły z gildii w stronę wyżej wspomnianej apteki. Dragneela zdziwiło zachowanie dziewczyn.
-Co im się stało? -zapytał.
-Lucy przez wczorajszą przygodę jest chora -odpowiedziała Mira.
***
Leżała w łóżku, a obok niej krzątała się Mcgarden. Wreszcie usiadła.
-No to Lu-chan, co z tobą i Natsu? -spytała. Blondwłosa schowała twarz pod kołdrę.
-J-jak c-co? Nic -odpowiedziała szybko.
-Przecież widać że się lubicie! -krzyknęła niebieskowłosa.
-Levy-chan ale to nie takie proste -westchnęła.
-Czyli ci się podoba? Lubisz go? -nakręciła się dziewuszka.
-T-tak -powiedziała cichutko- Ale nie mów nikomu!
-Hai, hai! -zapewniła przyjaciółkę. Nagle okno w pokoju się otworzyło.Pojawił się w nim wcześniej wspominany chłopak razem z exeedem.
-Co to za babskie spotkanie? -zaśmiał się.
-Ja tu się ciężko Lu-chan opiekuję! -krzyknęła Levy. Reszta towarzystwa wybuchnęła śmiechem -Ale teraz jestem tu zbędna! Pa Lu-chan, Pa Natsu! -wstała i wyszła z domu blondynki. Dragneel wskoczył na łóżko, a dziewczyna wyszła spod kołdry.
-Mogę wiedzieć co cię tak naszło na odwiedziny? -zapytała. Mówiła przez nos i miała chrypę.
-Chciałem przeprosić za to że wskoczyłem do tego jeziora -podrapał się w tył głowy.
-Nie masz za co. Przynajmniej mnie uratowałeś -uśmiechnęła się. Chłopak zarumienił się.
-Ty ją lubisz! -krzyknął kotek. Oboje siedzieli teraz czerwoni jak buraki.
-A właśnie! Mamy nowego członka w gildii -zmienił temat różowowłosy.
-Tak? -zapytała zaciekawiona.
-Yhm, nazywa się Rin.
-To poznam go jutro -uśmiechnęła się.
-Potrzebujesz czegoś? -zapytał troskliwie.
-Nie, nie trzeba -ziewnęła. Chłopak wskoczył na parapet.
-To ja lecę, odpoczywaj. Jutro wpadnę z rana po ciebie! -i wyskoczył. Kotek wyleciał za nim.
-Nawet nie wiesz jak cię kocham -wyszeptała i zasnęła.
***
-Luucy~! Wstajeemy~! -budził dziewczynę różowowłosy.
-Jeszcze pięć minuu- nie dokończyła bo chłopak zrzucił ją z łóżka -Zabije cię! -warknęła obrażona. Zielonooki zaczął się śmiać, a ona poszła do łazienki. Po 30minutach wyszła, ubrana w swój zwyczajny strój (ten po 7letniej przerwie).
-To chodźmy do gildii -powiedziała i wyszli.
***
Szła sama do gildii, Dragneel musiał iść 'coś' załatwić. Otworzyła powoli drzwi. Nie było za dużo magów, większość odpoczywała po morderczym tygodniu. Przy barze stała Mirajane i jakiś czerwonowłosy chłopak. Blondwłosa podeszła do baru.
-Ohayou Mira -przywitała się z barmanką.
-O Lucy! Już zdrowa? -zapytała z troską w głosie.
-Tak, Levy i Natsu się mną zajęli wczoraj -zaśmiała się.
-Lucy to jest Rin, Rin to Lucy -białowłosa przedstawiła ich sobie.
-Cześć -uśmiechnął się. Był przystojny, nawet bardzo. Blondynka usiadła koło niego.
-No więc, jakiej magii używasz? -zapytała zaciekawiona.
-Jestem Wodnym Smoczym Zabójcą, a ty?
-Magia Gwiezdnych Duchów. A jak trafiłeś do Fairy tail?
-Od paru lat chciałem tu wstąpić, no i tak jakoś tu trafiłem. Czekam teraz na twoją wspaniałą historię -zaśmiał się.
-Ja trafiłam tu też przypadkiem, ale zawsze marzyłam by tu dołączyć. Pewnego dnia spotkałam Natsu i mnie tu zaprowadził.
-A kto to Natsu? Twój chłopak?
-Haha, nie no coś ty. Natsu Dragneel, Ognisty Smoczy Zabójca. Jestem z nim w drużynie i bardzo się przyjaźnimy. -drzwi do gildii otworzyły się. W nich stanął Dragneel -O wilku mowa -zaśmiała się. Różowowłosy podszedł do baru.
-Yo Lucy! -położył dłoń na jej ramieniu, a ona syknęła z bólu -Wszystko dobrze?
-Tak. Ja spadłam dziś przez CIEBIE z łóżka to się poobijałam -powiedziała podkreślając słowo 'ciebie'. Zielonooki podrapał się w tył głowy. Heartfillia odwróciła się do Rina.
-Rin, może poszedłbyś z nami na misję? -zaproponowała.
-Czemu nie.
-To chodźmy coś wybrać -uśmiechnęła się serdecznie i razem poszli do tablicy z ogłoszeniami.
__________________________________
Drugi rozdział mamy gotowy! Jest totalnym shitem! Dziękuje, dobranoc!♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz